Na gorąco

     Prezydent Aleksander Kwaśniewski powiedział, że szef PKOl poda się do dymisji. Rzecznik szefa PKOl stanowczo temu zaprzeczył. Ten sam prezydent przypuszcza, że cała lewica może iść wspólnie do wyborów. Nikt nie miał już siły, by temu zaprzeczyć.
     Aby nie było wątpliwości - oba postulaty są słuszne. Do dymisji powinien podać się nie tylko szef PKOl, ale i powinno się zmienić wszystko co możliwe w polskim sporcie. Wyniki i wpadki polskich sportowców świadczą źle nie tylko o nich samych, ale i o tych wszystkich, którzy ich przygotowywali. Nie oznacza to jednak, że szef PKOl-u popełni sepuku lub choćby przyzna się do błędu. To są zupełnie różne rzeczy. Jak długo nie zmienią się mechanizmy funkcjonowania sportu, tak długo będą i takie wyniki, i tacy działacze.
     To samo dotyczy i polskich partii. I lewica, i prawica powinny być rozsądne, silne, uczciwe i dbające o wyborców. W tej chwili można to między bajki włożyć, zresztą tak samo, jak pobożne życzenia prezydenta. Nie po to partia Marka Borowskiego wychodziła z SLD, by teraz się z nią łączyć. A nawet gdyby, to czy jest jakakolwiek szansa, by w końcu w SLD przestały wybuchać afery? Problem nie tkwi w tym, czy lewica (albo prawica) jest zjednoczona bądź rozproszona. Chodzi o to, czy partie w Polsce potrafią wyrzucać skompromitowanych działaczy i walczyć o interesy wyborców. Dopóki nie zmieni się mechanizmów władzy i nie przyjdzie nowe pokolenie, to nic się nie zmieni.