Na gorąco

Włosi są mistrzami świata. A Francja wciąż wspaniała. Hiszpania i Portugalia, to niezwykle utalentowane piłkarsko narody. Reprezentacja Niemiec jest bez gwiazd, za to zwykle gra do końca. Chorwaci, Holendrzy, ale też Rosjanie, ba nawet Rumuni - są nieobliczalni i zagadkowi. Są także Polacy...

Znowu mamy EURO. Od dziś Stary Kontynent stanie się... piłką futbolową. Zastygnie na trzy tygodnie w oczekiwaniu wielkich emocji. Sukcesy mieszać się będą wówczas z porażkami, a w finale triumf mistrzów stanie się upokorzeniem pokonanych. Jakie będą te mistrzostwa? Nie mam wątpliwości, że ciekawe, wyrównane, zacięte. Na pewno będzie na co popatrzeć, bo europejski futbol zawsze potrafił się obronić.

Po raz pierwszy w tym święcie piłkarskiej Europy zaprezentuje się reprezentacja Polski. Ponad 40 lat udział w turnieju finałowym był niemożliwy. W niedawnych eliminacjach niemożliwym wydawało się także pokonanie Portugalii. Ale to Polacy zakwalifikowali się do finałów z pierwszego miejsca. Czy reprezentacja prowadzona od blisko dwóch lat przez holenderskiego trenera Leo Beenhakkera jest zatem stworzona do załatwiania rzeczy niemożliwych?

Biało-czerwoni nie są jednak faworytem mistrzostw w Austrii i Szwajcarii. Nie są nawet zaliczani do europejskiej czołówki. Nie jest to jednak powód do kompleksów. Kibice uwierzyli w tę drużynę, pokochali ją. Nie po to Leo wyciągnął reprezentację z kryzysu, żeby ją znów pchać w otchłań. Na co więc należy liczyć, czego spodziewać się po ekipie Beenhakkera? Niech piłkarze uwierzą w swoje umiejętności. W meczach z Niemcami, Austrią i Chorwacją gryzą trawę, walczą do upadłego. Może wtedy drużyna spełni nasze oczekiwania - wyjdzie z grupy. Co będzie dalej? To już sprawa losu.