Zakład Gospodarki Komunalnej zlecił zewnętrznej firmie rekultywację terenu. Prace zaczęły się dwa miesiące temu.
Za dwa lata 2-hektarowy teren zmieni się bardzo. Będzie trawa, krzewy, a może i wyrosną nawet brzózki. Zazieleni się. Zgodnie z przepisami stare wysypiska muszą przejść takie właśnie metamorfozy.
Teraz jednak mieszkańcy narzekają, bo prace są dla nich uciążliwe. Mówiono o tym na ostatnim zebraniu wiejskim. Ludzie zastanawiali się, dlaczego brzydko pachnie, ciężarowe samochody przywożą z tzw. reeboków (nowoczesne wysypiska) jakieś obce ładunki, a przy okazji niszczona jest droga.
Dochód z balu piłkarza w Płociczu dla Julka z Kamienia
Wyjaśnia nam to, zapytany o to Dariusz Krakowiak, prezes Zakładu Gospodarki Komunalnej w Sępólnie Krajeńskim. - Wszystko dzieje się pod kontrolą Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska - mówi. - Najpierw wysypana była warstwa wyrównawcza, teraz - kompostowa, a później będzie ostateczna przykrywająca całość. Skarpy też muszą być zabudowane. Na koniec nasadzone zostaną drzewka, krzewy.
A dlaczego śmierdzi? - To jest kompost, ma taki zapach, bo to jest organiczne - odpowiada Krakowiak.
To, że stosuje się kompost, jest uregulowane przepisami. I dzięki temu Zakład Gospodarki Komunalnej nie poniesie żadnych kosztów związanych z rekultywacją. Jeszcze dwa, trzy lata temu zapłaciłby 200 - 300 tys. zł. Teraz jest inaczej, bo owe nowoczesne wysypiska (jak Bladowo) są zobowiązane do zapłaty firmom za odbiór kompostu. Tak zarabia firma rekultywająca stare wysypisko we Włościbórku, a ZGK nie wydaje ani złotówki.
Jest też kwestia niszczenia drogi - akurat jest mokro, zdarza się, że samochody grzęzną na poboczach. - Naprawimy wszystko - zapewnia Krakowiak.
Wysypisko we Włościbórku działało przez ok. 20 - 22 lata.
