Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na ulicach Chełmna zagościł teatr

Tekst i fot. Monika Smól [email protected]
Dziewczyny książki z matematyki pozbyć się nie chciały, ale dały co mogły do przypięcia na tablicy
Dziewczyny książki z matematyki pozbyć się nie chciały, ale dały co mogły do przypięcia na tablicy fot. Monika Smól
Spotkanie z Marilyn Monroe, Charlie Chaplinem, torreadorem? - w Chełmnie to jest możliwe.
Holenderscy instruktorzy: Iemke Wakkers i Herman Thomas potrafią zaskoczyć pomysłami i poczuciem humoru
Holenderscy instruktorzy: Iemke Wakkers i Herman Thomas potrafią zaskoczyć pomysłami i poczuciem humoru

Holenderscy instruktorzy: Iemke Wakkers i Herman Thomas potrafią zaskoczyć pomysłami i poczuciem humoru

Zwłaszcza gdy do pracy biorą się uczestnicy Warsztatów Terapii Zajęciowej z instruktorami WTZ i Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego. Gdy wspomagają ich takie sławy jak holenderscy instruktorzy: Lemke Wakkers i Herman Thomas - pewne jest, że będzie się działo!
W ramach Pleneru Teatru Ulicznego, który zorganizowało Stowarzyszenie "Ludzie-Ludziom" na ulicach Chełmna spotkać można było mimów, "Christo objects" i "Living Status". Na plantach, można było podziwiać skonstruowaną przez nich "Grotę miłości". Zbudowana z kartonów, folii, lin i tkanin, wzbudzała zainteresowanie, a twórcom - osobom niepełnosprawnym intelektualnie - pozwoliła wyrazić ekspresję artystyczną. Niestety, nocą zniszczyli ją wandale.

Sztuka dodaje odwagi
- Chodziło o to, by ludzi pełnosprawnych oswoić z niepełnosprawnymi i odwrotnie: by nasi podopieczni mieli odwagę znaleźć się w tłumie z osobami zdrowymi - mówi Dariusz Jach, instruktor WTZ. - Oni też mają prawo brać udział w życiu kulturalnym miasta. Mają prawa wyborcze, do nauki, pracy, to czemu życie artystyczne ma im być obce? Często są utalentowani. Warsztaty, na które zaprosiliśmy holenderskich instruktorów, do tego ich przygotowują. Uczymy się i my, bo żeby to pociągnąć, kreować dalej - musimy zostać przeszkoleni.

Z Holendrami, którzy kierowali projektem, żaden dzień nie był nudny.
- Pozwalali uczestnikom na robienie głupot, co otwierało ich na ludzi, pozwalało obniżyć poziom lęku, miało sprawić, by nie bali się wyjść na ulicę - podkreśla Jach. -

Wielu z nich kiedyś oszukano, źle potraktowano.

Ilona Katrzyńska niczym boska Marilyn Monroe w scenie ze "Słomianego wdowca" budziła zachwyt i przyciągała nie tylko męskie spojrzenia

Kiedy budowali "Grotę miłości", proszeni o coś z torebki lub kieszeni przechodnie uśmiechali się, pozwalali wciągnąć się do zabawy. Niektórzy niepewni co się dzieje - tylko zerkali

- Chełmnianie byli zaskoczeni - dodaje Jach. - Podchodziły do nich osoby niepełnosprawne intelektualnie. Miło było patrzeć, jak wyciągają z torebek cokolwiek: stary bilet, rachunek, papierosa, klucz, długopis, by uczestnicy mogli powiesić to na tablicy ustawionej przy ul. Grudziądzkiej.

Zabawy przy tym było sporo.
- Dajcie, powiesimy książkę z matematyki - zachęcano przechodzących uczniów. - Przecież to już koniec roku szkolnego, nie przyda się!

Kiedy na rynku pojawili się ze starym aparatem i tablicą zakochanej pary bez głów - by każdy mógł włożyć swoją i zrobić fotkę - kolejny raz chełmnianie robili duże oczy. W mieście zakochanych znalazło się wielu chętnych do uczestniczenia w tej animacji i wzbogacenia albumu ze zdjęciami o fotografię w starym stylu.

Charlie Chaplin żyje?
Zrobienie sobie fotki z Marilyn Monroe, Charlie Chaplinem, hiszpańskim torreadorem - też okazało się możliwe. Żywym posągiem - Chaplinem - była Iza Nowacka, Marilyn - Ilona Katrzyńska, a torreadorem - Katarzyna Petr, nauczycielki.

- Nasi podopieczni nie wytrzymaliby w bezruchu przez półtora godziny - podkreśla Jach. - Ale pomagali w przygotowaniach. Trzeba było zrobić stroje, makijaże.
Marilyn niczym ze "Słomianego wdowca" w słynnej scenie z sukienką uniesioną podmuchem z kanału wentylacyjnego metra pokazała nie tylko nogi. Miała przyklejone długie rzęsy i - co wyrażały męskie spojrzenia - wyglądała bosko! Gdy przechodzień wrzucał grosik do wiaderka, Chaplin machał laseczką, a torreador ubrany w piękny złocisty stój - płachtą.

- A myślałem, że Chaplin nie żyje - z uśmiecham podkreślił podobieństwo do oryginału przechodzień.

Z ręką w studzience
Najzabawniejsze były sceny, które trzeba był odegrać na ulicach miasta.
- Klękałam przed studzienką kanalizacyjna ze łzami w oczach - mówi Hanna Zaporowicz. - Udawałam, że wpadła mi tam obrączka. Zatrzymał się mężczyzna, który zadeklarował pomoc. Koleżanka przekonała go, że jeśli wrócę do domu bez obrączki, to mąż mnie pobije. Pan okazał się dzielny, włożył do studzienki rękę po łokieć i szukał krążka. Nie znalazł, bo tam nic nie było. Został wkręcony i choć serce pękało, że to robimy - musiałyśmy wykonać zadanie.

Kłótni małżeńskiej wysłuchali bywalcy pubu. Kobieta przyłapała tam niewiernego męża z inną.

- Awantura była taka, że uspokajał nas personel i kazał załatwiać takie sprawy w innym miejscu - śmieją się aktorki. - Gdy teraz mijamy się, patrzą na nas podejrzliwie. Podobnie jak kobiety, które ustępowały miejsca w kolejce ciężarnej. Jedna z pań spotkana następnego dnia na ulicy zapytała nawet: "A gdzie ma pani brzuch?".

Holendrzy podobne warsztaty prowadzą w innych krajach, ale w Chełmnie pracuje im się najlepiej.
- Mają wyobraźnię, improwizują zaskakują, trzeba być elastycznym i na wszystko przygotowanym - tłumaczy Jach. - A dla nas nie ma rzeczy, której byśmy nie zrobili.
Wakkers cieszył się, że uczestnicy mają wielką motywację do działania.
- Dla nas to więcej radości niż pracy - mówił. - Piękna pogoda, świetni ludzie, jesteśmy artystami i pracujemy z artystami. Najważniejsze, by uczestnicy czuli, że mogą wszystko i tym, co robią ktoś się zachwyci, bo patrząc na dzieło artystyczne nikt się nie zastanawia nad niepełnosprawnością autora. Ocenia jego pracę.
Herman Thomas doświadczenie zdobywał w instytucie kształcącym nauczycieli pracujących z dziećmi niepełnosprawnymi. Z nimi opracował projekt snuzlen, czyli doznawanie świata wszystkimi zmysłami.

- Początkowo snuzlen był adresowany tylko do niepełnosprawnych - mówi Thomas. - My wyszliśmy z tą metodą do ludzi w normie, jako umilającą życie. Jeśli będziemy za rok w Chełmnie, to zrealizujemy ten projekt z dziećmi niepełnosprawnymi i zdrowymi. Wrócimy tu chętnie, bo wyjeżdżamy z poczuciem dobrze wykonanej roboty. Czujemy się spełnieni, bo to, czego uczymy uczestników i instruktorów, przynosi efekty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska