https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na własne oczy

Adam Willma [email protected]
Jesteśmy pomiędzy młotem a kowadłem. Żydzi nie uznają nas za Żydów, a chrześcijanie patrzą na nas podejrzliwie.
Jesteśmy pomiędzy młotem a kowadłem. Żydzi nie uznają nas za Żydów, a chrześcijanie patrzą na nas podejrzliwie. Fot. Adam Willma
Jeszua jest naszym Zbawicielem. Od kiedy czytam Torę, rozumiem go lepiej - zapewnia Krzysztof.

W Koszalinie zarejestrowany został pierwszy od półwiecza zbór Żydów mesjańskich.

Ostatnie ostre promienie słońca przebijają się przez okna w kamienicy przy ul. Zwycięstwa. Baruch Rabinowitz czyta psalm 143: "Panie! Słuchaj modlitwy mojej, usłysz błaganie moje".

Stanisław zakłada kipę
Rabinowitz pochodzi z Danii, ma 33 lata: - Jestem w wieku Chrystusowym - śmieje się. Nie wierzy, że Chrystus był mesjaszem. W przeciwieństwie do Stanisława Kotlińskiego, rabina koszalińskiego zboru mesjańskiego.

- Nie czas dzisiaj prowadzić spory, zależało mi, żeby członkowie naszego zboru zobaczyli na własne oczy, jak wygląda prawdziwa żydowska pascha - wyjaśnia Kotliński.

Kotliński był szefem działu technicznego w szpitalu w Gryficach i jednocześnie pastorem tamtejszego zboru zielonoświątkowego. Ale z wiekiem coraz częściej wracał do żydowskich korzeni:

- Do 12 roku życia uczyłem się w szkole żydowskiej w Suwałkach. W rodzinnym domu obchodziliśmy szabat - wspomina Kotliński. - Przed 5 laty zdecydowałem się ponownie założyć kipę, ale nie odrzuciłem Jezusa. Uważam go za mesjasza, nie mogę jednak udawać, że nie mam żydowskich korzeni. I nie ma w tym żadnej sprzeczności - pierwsze zbory chrześcijańskie stanowili Żydzi.

Społeczność mesjańska w Koszalinie została zarejestrowana jako pierwsza od półwiecza grupa chrześcijańskich Żydów. Co czwartek kilkadziesiąt osób spotyka się na wspólnym czytaniu Starego Testamentu, w soboty święcą szabas. W święta takie jak Pascha do Koszalina zjeżdża nawet 120 osób, które odnalazły żydowskie korzenie, ale nie chcą rozstać się z chrześcijaństwem. Albo takich, którym sprawa Izraela leży na sercu.

Dlaczego w Koszalinie?
- Tu zawsze ludzie w różnych Kościołach modlili się o Izrael - wyjaśnia Katarzyna Mularska z Kościoła Chrześcijan Baptystów. - W Starym Testamencie jest wyraźnie napisane: "A uczynię z ciebie naród wielki i będę ci błogosławił, i uczynię sławnym imię twoje, aż staniesz się błogosławieństwem. I będę błogosławił błogosławiących tobie, a przeklinających cię przeklinać będę; i będą w tobie błogosławione wszystkie plemiona ziemi". Chrześcijanin nie może o tym zapominać.

Rabinowitz rozpoczyna modlitwę: - Baruch Attah Adonai Eloheinu melech ha-olam, asher kidshanu b'mitzvotav...

Pietrula ma 53 lata, z zawodu jest elektronikiem: - Od kiedy pamiętam, mówili na mnie "Żydek", bo miałem czarne, kręcone włosy. Później tak się jakoś w życiu układało, że pracowałem dla żydowskich firm w Warszawie, ale jako członek wspólnoty protestanckiej. Dwa lata temu postanowiłem, że wracam do moich żydowskich braci. Nawet mój e-mail brzmi "wracajacydodomu@";. Żona żartuje, że kształt mojej głowy jest stworzony do noszenia kipy, ale po ulicy boję się jeszcze w niej chodzić.

Małgorzata, żona Jarosława, nie ma żydowskich korzeni, a przynajmniej nikt z jej rodziny tego nie potwierdza, ale w społeczności Żydów czuje się jak w domu. - W żydowskiej krwi jest zapisane bezinteresowne działanie dla innych ludzi - mówi.
Małgosia spytała kiedyś córkę, czy nie będzie się wstydziła, gdy ujawnią się ze swoim żydostwem. - Wstydziłabym się, gdybyśmy tego nie zrobili - odpowiedziała Olga.

- Baruch Atta Adonai, Elocheinu melech ha-olam... - Stanisław wywołuje kolejnego mężczyznę. - Może kto inny, bo ja nie dam rady tego powtórzyć - wzbrania się Karol Kufeld.

Karol jest kawalerem, mieszka na wsi koło Połczyna. Pochodzi z ewangelickiej rodziny: - Nie wiem, czy mam w genach krew żydowską, choć wielu Żydów nosi moje nazwisko. To wszystko drugorzędna sprawa, ja po prostu zawsze kochałem Żydów. Ważne jest nie fizyczne obrzezanie, ale obrzezanie w sercu.

Jerzy Kryczkowski z Koszalina myśli podobnie. Wychował się w katolickiej rodzinie, później szukał Boga u adwentystów. - Nie mam żydowskich korzeni, więc rodzice nie mogli się pogodzić z moim wyborem, ale przecież nie ja to wymyśliłem - Pan Bóg mnie tu skierował.

Słońce zaszło, wynajętą salkę rozświetla tylko blade światło jarzeniówek. Rozpoczyna się uczta paschalna. Krzysztof Bołtuć z zawodu elektryk, myśli poważnie o wyjeździe do Izraela: - W święto Paschy Żydzi na całym świecie żegnają się słowami "Za rok w Jerozolimie". I to jest właśnie dla mnie docelowe miejsce. Chciałbym zostać przyłączony do narodu żydowskiego i jako Żyd wyjechać do Izraela.

Jeśli będzie taka potrzeba, gotowy jestem go bronić.
Gdy Krzysztof ujawnił swoje plany żonie, ta odeszła razem z dzieckiem: - Ale nie mogę już się wycofać. Od dawna czytałem Biblię, ale pewne sprawy stały się dla mnie jasne dopiero, gdy zacząłem jednocześnie czytać Torę. Jezus, to znaczy Jeszua, jest dla mnie zbawicielem, ale dziś rozumiem go znacznie lepiej.

O żydowskich korzeniach swojego ojca Krzysztof dowiedział się dopiero, gdy ten leżał na łożu śmierci. Odmówił ostatniego namaszczenia. - Jestem wyznania mojżeszowego - zdążył wyznać.

Kasia Grauper, 28-letnia brunetka urodziła się jako katoliczka: - Nie wiem czy mam żydowskie korzenie, ale to bez znaczenia, bo czuję je głęboko w sobie. Rodzina wyklęła mnie z tego powodu, nie zrozumiała nic z tego, co starałam się tłumaczyć. Mówią: "Gdzie chcesz wyjechać, przecież tam jest tylko piasek?". To prawda, ale święty piasek. I ten cudowny zapach morza...

Zbliża się północ. Z paschalnego stołu znika makowiec i ryba przyrządzona według starych żydowskich przepisów.

Ania Kijaczko z Karlina, na co dzień inżynier ochrony środowiska przygotowuje herbatę. Ona również nie wyklucza wyjazdu do Izraela: - Wszystko zależy od Pana Boga - jeśli będzie chciał, żebym zamiast do Izraela wyjechała do Rosji, przyjmę to z pokorą. Chociaż kocham Izrael.

Ania przyjęła chrzest na studiach, w Kościele zielonoświątkowym, działała w Chrześcijańskim Stowarzyszeniu Akademickim. O swoim pochodzeniu wie niewiele (- Dziadek nigdy nie chciał o tym mówić). Na studiach przyjaźniła się z dziewczyną z Młodzieży Wszechpolskiej: - Gdy rozmawialiśmy o sprawach wiary, byłyśmy sobie bliskie, rozmijałyśmy się dopiero, gdy rozmowa schodziła na tematy żydowskie.

W butelkach na stole coraz mniej koszernego wina. Baruch uczy wszystkich słów piosenki: "Illoo Asa Bahem Shefateem/ Welo 'Asa Belolehem'. Idzie z trudem, ale wszyscy podłapują refren "Dayyenoo".

- Czy nie możemy używać polskiego w modlitwach? - pyta ktoś z sali.
- Hebrajski jest świętym językiem - zasępia się Baruch. - To język, w którym Bóg rozmawiał z Izraelem. Hebrajski jest tylko z pozoru trudny - zapewnia. - Znam ludzi, którzy nauczyli się go po siedemdziesiątce.

Genowefa Bouvier nie zamierza już uczyć się hebrajskiego, ale jak może, stara się pomagać rosyjskim Żydom z najbiedniejszych osad w Izraelu. Spędziła 30 lat w Stanach Zjednoczonych, choć urodziła się niedaleko Pińska. Któregoś dnia, podczas zjazdu organizacji Genowefa spotkała żydowską kobietę. - Wybacz, chcę cię przeprosić - powiedziała.

- To ja cię przepraszam - odpowiedziała Genowefa. A przed oczami stanęły jej sceny z dzieciństwa: - Miałam przyjaciółki żydowskie. Któregoś dnia przejeżdżaliśmy przez pole, obok kopca ze świeżo rozkopanej ziemi. Ten kopiec jeszcze się ruszał. W tamtych dniach nie zrobiliśmy nic, żeby pomóc naszym żydowskim braciom.
Jeszcze w Stanach Genowefa nawiązała kontakt ze społecznością Żydów mesjańskich, nie posiadała się ze szczęścia, gdy podobną grupę odnalazła w Koszalinie. - Im pilniej studiuję Torę, tym bardziej żałuję, że tak późno zaczęłam. Jestem Polką, ale serce mam żydowskie.

Rabin się nawróci
Baruch Rabinowitz podchodzi do tych deklaracji z dystansem: - Każda religia, która prowadzi do Boga i pokoju jest dobra. Każdy może też przyjąć religię Mojżesza. Przyjechałem przybliżyć ludziom judaizm, ale to nie znaczy, że w Jezusie widzę mesjasza. Mesjasz dopiero nadejdzie i być może będzie nim Jezus.

- Jesteśmy pomiędzy młotem a kowadłem. Żydzi nie uznają nas za Żydów, a chrześcijanie patrzą na nas podejrzliwie. Ale ludzkie opinie nie są najważniejsze, lecz osąd Boga. Mam nadzieję, że Baruch zmieni kiedyś zdanie i przyłączy się do nas - uśmiecha się Stanisław Kotliński. - Dla Pana Boga wszystko jest możliwe.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska