Słyszałem ostatnio rozmowę z uchodźcami z Ukrainy, którzy ledwie minęli szlaban graniczny, a już łzy im się rozlały na policzkach. - Jak tylko wojna się skończy, natychmiast wrócimy. „Bo Ukraina to najpiękniejsze miejsce na świecie”.
Dobrze, że są ludzie tak wierni miejscu z którego pochodzą – pomyślałem i przypomniałem sobie jak w szkolnym chórze młóciliśmy pieśni o „najpiękniejszej ojczyźnie”. Jakiś sceptycyzm wówczas we mnie kiełkował, a gdy podrosłem i zobaczyłem trochę świata, okazało się, że był to sceptycyzm całkowicie uzasadniony. Bo ani te wierzby przy gierkowskich pudełkach nie były szczytem piękna, ani zabytki, ani miasta dźwignięte z ruin i chaotycznie zabudowane nie miały wiele wspólnego z harmonią. I okazało się, że – choć pięknych miejsc w Polsce nie brakuje – to jednak daleko nam nam do światowego podium.
Najgorsze było jednak to, że gdy minęły czasy odgórnego obrzydzania krajobrazu, pojawiła się epoka architektonicznej i urbanistycznej wolnej amerykanki. I w krainie mazurskich zabudowań z czerwonej cegły zaczęły wyrastać brodawki mazowieckich dworków. Brzeg Bałtyku owrzodziły wszechstylowe przetwórnie turystów, a w drewniane pejzaże Podlasia wbiły ciernie najtańszych projektów z katalogu „Muratora”. Jakby tego było mało, na podstawie warunków zabudowy, można było spełniać marzenia, budując dom na uroczysku i kartoflisku, gdziekolwiek. A gdy już chatka na odludziu powstała, można było żądać od gminy, aby ta doprowadziła do niej media i drogę, transport, a przy okazji wybudowała w pobliżu przedszkole.; wszak jest to statutowa powinność gminy.
Ta urbanistyczna degrengolada i głupota (albo coś więcej) samorządów, które wydawały pozwolenia na budowę tam, gdzie sięgnie myśl inwestora, kosztuje nas każdego roku – jak skrupulatnie wyliczyli naukowcy – 84 miliardy rocznie. I kosztowało utratę tego, czego odbudować się nie da przez stulecia – harmonii i piękna krajobrazu.
Nareszcie powstał projekt ustawy, która ma to zmienić i w przyszłym roku – na pohybel patodeweloperom, mają szansę zadziałać przepisy stosowane gdzie indziej od stulecia. Szkoda, że o 3 dekady za późno.
A rodzinie z Ukrainy, życzę żeby miała okazję wrócić do siebie jak najszybciej. I żeby ich kraj, po odbudowie, stał się najpiękniejszy na świecie. Uda im się, bo już pokazali, że wszystko jest możliwe.
