Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nesta Mires bez szans na play off? Leszek Minge: Moja drużyna wciąż się uczy

Joachim Przybył
Joachim Przybył
Trener Leszek Minge w tym sezonie poprowadził drużynę do sześciu ligowych meczów.
Trener Leszek Minge w tym sezonie poprowadził drużynę do sześciu ligowych meczów. Jacek Smarz
Trener Leszek Minge opowiada o słabościach Nesty Mires i szansach w drugim etapie sezonu zasadniczego.

Pięć zwycięstw w dwóch rundach - to zadowalający wynik?

Liga jest bardzo trudna, wszystkie zespoły się wzmocniły i to w sposób radykalny. Mamy drużynę mocniejszą niż w poprzednim sezonie, ale liga nas weryfikuje i jest bardzo ciężko. Widzę jednak dużo pozytywów. Trapią nas kontuzje znaczących zawodników, choroby, a jednak nie przegrywamy bardzo wysoko. W żadnym meczu nie jesteśmy skazani na porażkę. Gramy dobre spotkania z zespołami mocniejszymi pod względem kadrowym. Brakuje nam szczęścia, na pewno trochę umiejętności, ale będziemy walczyć o 8. miejsce. Bardzo szkoda meczów na styku, które przegraliśmy przez błędy nasze czy sędziów, punktów mgło być więcej.

Czego brakuje drużynie do skuteczniejszej walki w PHL?

W naszej drużynie cały czas mnóstwo zawodników się uczy. Bardzo mało się o tym mówi, ale w tym sezonie każdy zespół musi mieć dwóch młodzieżowców. Ci najlepsi, jak Tychy, Cracovia właśnie tyle wystawiają, a poza tym reprezentantów Polski i obcokrajowców, my mamy aż jedenastu młodzieżowców, 14 hokeistów z Torunia. Stawiamy na swoich i widzę progres w tej drużynie. Na pewno zdarzały się mecze słabsze, mamy wady, ale zrobimy wszystko, że wywalczyć o ósemkę i na pewno się nie poddamy.

Słabsza była szczególnie pierwsza runda. Z czego to wynika?

Wszystkie drużyny śląskie miały od dziesięciu do czternastu sparingów przed sezonem. Dlaczego? Bo mają blisko i w każdej chwili mogą się umówić na następny dzień na sparing i pojechać choćby tramwajem. Nas nie stać na dalekie wyprawy na południe, z kolei drużyny stamtąd także nie specjalnie chcą do nas przyjeżdżać, bo za daleko. W efekcie mieliśmy dwa poważne mecze z Polonią Bytom, bo dwa ze Stoczniowcem zagraliśmy w krojonym składzie. Pierwsze siedem, osiem meczów ligowych to było dla nas wciąż przygotowaniem do sezonu.

Kilka zwycięstwo wymknęło się wam w ostatnich tercjach.

Nie mogę się z tym zgodzić. Było dużo spotkań, gdy wygrywaliśmy ostatnie tercje. Problem jest jednak inny. Weźmy mecz ze Stoczniowcem: w 11. minucie strzelamy bramkę i w kolejnej zaraz tracimy. Takich przypadków jest bardzo dużo. Analizujemy i to wynika wyłącznie ze sfery psychicznej. Tu nie mają znaczenia umiejętności czy przygotowania do meczu. Jeżeli strzelamy bramkę, to następna piątka musi być dwukrotnie bardziej skoncentrowana, żeby utrzymać wynik. Tymczasem z prostych błędów tracimy często w takich sytuacjach gole, jak choćby po przegranym buliku.

W ostatnim mecz ze Stoczniowcem widać było jednak, że poszczególne formacje dzieli duża różnica poziomu.

W tym meczu w końcówce musiałem wpuścić trzeci atak, bo dwa pierwsze grały przez 5 minut bez przerwy. a do końca zostało jeszcze trochę czasu. Nie można zakładać, że jakaś formacja na pewno popełni błąd na lodzie czy niepotrzebny faul. Tym razem sędzia go zinterpretował jako karę i w konsekwencji rywale doprowadzili do remisu, ale przecież nawet w czwórkę nie trzeba tego gola tracić.

Jest pan zadowolony z udziału czwórki obcokrajowców w wynika drużyny?
Proszę zwrócić uwagę, kto strzela najwięcej goli w innych zespołach: obcokrajowcy. Oni przyjeżdżają, żeby tworzyli trzon drużyny i decydowali o jej wynikach. W naszym zespole nie ma takiej przewagi zawodników zagranicznych. Kukuszkina i Żylińskiego znaliśmy. Ten drugi gra słabiej niż rok temu, popełnia więcej błędów, choć przepracował solidnie sezon przygotowawczy. Ustawiłem go z Jaworskim, który jako junior stał się bardzo ważnym ogniwem w zespole. To jednak Żyliński powinien go w tej parze prowadzić, a tak nie jest i to Jaworski często naprawia błędy starszego kolegi. Kowrach moim zdaniem gra coraz lepiej, natomiast więcej spodziewałem się po Michaijłowie. Ma technikę, ale to nie wystarcza, rozliczamy go z bramek, a tych jest mało. Trzeba jednak pamiętać, że kontraktowaliśmy zawodników takich, na jakich nas było stać.

Drużyna traci dużo bramek, ale chyba najmniejsza w tym wina Michała Plaskiewicza?

Początek sezonu miał może trochę słabszy, ale teraz nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Jest naszym podstawowym zawodnikiem. Oczywiście, są mecze różne, nikt wszystkich nie broni na najwyższym poziomie. Dobrze, że tak szybko się regeneruje. Po serii niefortunnych wydarzeń na południu szybko wrócił do składu. To dla nas duży plus, że nie musimy szukać bramkarzy poza Toruniem tylko mamy swoich na bardzo solidnym poziomie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska