Pani Grażyna P. (nazwisko do wiadomości red.) przez dwa lata nie dostała od byłego partnera nawet złotówki na utrzymanie córki.
- Z radością przyjęłam powrót funduszu, bo dotychczas, nawet gdy wiedziałam, że ojciec dziecka pracuje i bierze kredyty, nie było możliwości ściągnięcia alimentów - mówi Grażyna.
Nie ma ich w rejestrze
W wielu miastach Polski urzędy już dawno wprowadziły swoich "alimenciarzy" do rejestru długów. Co więcej, są sygnały, że taki krok działa mobilizująco na dłużników i jest większa ściągalność pieniędzy.
W Toruniu dłużnicy wciąż na czarnej liście nie są, bo Urząd Miasta od kilku miesięcy nie może podjąć decyzji w sprawie wyboru rejestru długów. Dlaczego?
- Przez ostatnie 2,5 miesiąca byłam na zwolnieniu chorobowym - tłumaczy Małgorzata Harasimowicz, dyrektor wydziału świadczeń rodzinnych. - Nikt z urzędu w tym czasie nie podjął takiej decyzji, choć mógł.
Nie jest też powiedziane, że urząd w ogóle zdecyduje się na podpisanie umowy z rejestrem. Może się bowiem okazać, że ten przepis będzie działał na szkodę urzędu. - Jeśli bowiem okaże się, że dana osoba wcale nie jest dłużnikiem, a my wpiszemy go na czarną listę, urząd będzie musiał wypłacić umieszczonemu odszkodowanie - tłumaczy Harasimowicz. - Dlatego chcę zlecić naszym prawnikom ekspertyzę tej sytuacji prawnej, tak aby nie narażać urząd na straty.
Decyzję o tym czy i z kim wydział świadczeń rodzinnych podpisze umowę na wpisywanie dłużników do rejestru dyrektor podejmie do końca tego miesiąca.
Ostrożnie z zabieraniem prawka
W Toruniu, inaczej niż na przykład we Włocławku, cofanie prawa jazdy jest mało stosowaną praktyką. Podczas gdy we Włocławku tylko w tym roku skierowano 137 wniosków o zatrzymanie prawa jazdy w związku z zaległościami alimentacyjnymi, w Toruniu jeszcze żadnego.
- W 2008 za to mieliśmy trzy takie wnioski i wszystkie zostały pozytywnie rozpatrzone - informuje Krzysztof Kisielewski, dyrektor wydziału ewidencji i rejestracji. - Najpierw jednak umawiamy się z taką osobą na rozmowę, ma więc prawo się wypowiedzieć.
Jednak tego typu formy nacisku nie są stosowane nagminnie w Toruniu. Dlaczego?
- Jest to kara administracyjna za czyn faktycznie z kodeksu karnego - tłumaczy Harasimowicz. - Równocześnie z wnioskiem kierowanym do wydziału ewidencji i rejestracji, kieruje się zawiadomienie do prokuratury o niealimentacji dziecka. Tyle, że prokurator podejmuje postępowanie i trwa ono dwa-trzy miesiące, natomiast decyzja administracyjna powinna zapaść w ciągu miesiąca. Co, jeśli my zabierzemy prawo jazdy, a prokurator stwierdzi, że nie ma przestępstwa to, co będzie wówczas? Takich sytuacji chcemy uniknąć.
Szukamy innych rozwiązań
W toruńskim urzędzie zamiast ścigać dłużników, nakładać na nich uciążliwe ograniczenia, przyjęto zasadę szukania takich środków, które pomogą rozwiązać problem. A więc gmina proponuje dłużnikom współpracę z Powiatowym Urzędem Pracy, tak, żeby ci, którzy nie mają z czego płacić mogli wreszcie ze swych obowiązków się wywiązać. Poza tym, jeśli alimenciarz chce spłacić zadłużenie i wziąć na ten cel kredyt, może liczyć na pewne ulgi.
To zdaniem urzędników lepsza strategia niż gnębienie dłużników. Czy się opłaci dla gminy?
- Zobaczymy, w przyszłym roku chcielibyśmy przeprowadzić badanie, które dałoby odpowiedź, czy nasze działania są