MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie taki Leszek Biały jak go malują

Waldemar Pankowski [email protected]
Pomnik Leszka Białego w Marcinkowie koło Gąsawy (powiat żniński)
Pomnik Leszka Białego w Marcinkowie koło Gąsawy (powiat żniński)
Na pomniku jest młody i szczupły, ginie, bo trafiła go zdradziecka strzała.

W rzeczywistości miał 43 lata, był gruby i prawdopodobnie umarł na zawał.

Współcześni politycy zatrudniają całe sztaby specjalistów od kształtowania wizerunku, by w oczach wyborców wypaść jak najlepiej. Oburzamy się, że tak naprawdę nie wiemy kim są ludzie, którzy chcą nami kierować. Czy słusznie?

Okazuje się bowiem, że speców od public relations, choć ich wtedy tak nie nazywano, władcy miewali już od wieków. Czasem wizerunek króla czy księcia modyfikowano wiele lat po jego śmierci.

Tak stało się w przypadku naszego bohatera, czyli księcia Leszka Białego. 14 listopada 1227 roku - dokładnie 781 lat temu - (choć są historycy, którzy twierdzą, że chodzi raczej o 24 listopada) w Gąsawie pod Żninem odbywało się, jakbyśmy dziś powiedzieli, spotkanie na wysokim szczeblu. W tym samym miejscu i w tym samym czasie zjawili się najpotężniejsi wówczas książęta polscy: Leszek Biały, Henryk Brodaty, Władysław Laskonogi oraz Konrad Mazowiecki. Zebrali się, by radzić, co zrobić z próbującym wyrwać się spod polskiej władzy księciem pomorskim Świętopełkiem.

Gdy "grupa G4" radziła, Świętopełk działał. Nasłał po prostu na zagrażających mu potomków Piasta swoich wojów. Ci uderzyli nad ranem. Henryk Brodaty był jeszcze w łóżku. I tam by zginął, gdyby (noszący imię jak jeden z bohaterów Tolkiena) niejaki Peregryn z Wisenburga własnym ciałem nie osłonił władcy Śląska.

Miłośnik piwa
Hałas w henrykowej sypialni zaalarmował zażywającego łaźni Leszka Białego. Książę tak jak stał, czyli goły, potruchtał do stajni, wgramolił się na rumaka i ruszył przed siebie. Po dwóch kilometrach, w Marcinkowie, dopadła go pogoń. Trafiony strzałą z łuku Leszek wyzionął ducha.

I ten dramatyczny moment przedstawia pomnik. Widać na nim młodego, jurnego księcia, który gdyby nie zdrada, odbudowałby pewnie podzieloną i słabą Polskę. Monument zbudowano 700 lat po śmierci Leszka, w 1927 roku, zaledwie osiem lat po zmartwychwstaniu Rzeczpospolitej. Wymowa dzieła jest więc jasna.

Tymczasem w chwili śmierci Leszek nie był młodzieńcem (miał 43 lata), nie był też szczupły. Od udziału w wyprawie krzyżowej wymawiał się papieżowi brakiem piwa w Ziemi Świętej. A pijał piwa dużo. Miał więc też spory brzuch. Toteż nic dziwnego, że wojowie Świętopełka go dopadli, skoro koń pod ciężkim jeźdźcem ledwo zipał. Zresztą część historyków uważa, że stres, wyziębienie oraz otyłość spowodowały, że organizm Leszka nie wytrzymał ucieczki i książę po prostu zmarł na zawał, zanim go Pomorzanie dognali.

Jedno jest pewne. Nawet, gdyby nie zakończył żywota w Marcinkowie i tak by nie zjednoczył rozbitego kraju. Był po prostu na to za słaby.

Król Staś i "Niemiec" Dąbrowski
Leszka wybielono po śmierci. Ostatni władca I Rzeczpospolitej Stanisław August Poniatowski dbał o swój PR za życia. Po to m.in. organizował słynne obiady czwartkowe, by jedzący (dosłownie i w przenośni) z królewskiej ręki artyści przekazali współczesnym i potomnym wizerunek wybitnego monarchy. Na niewiele mu się to jednak zdało, bo któryś z jego pupili odpłacił mu złośliwym wierszykiem, który pojawił się na ufundowanym przez Poniatowskiego pomniku Jana III Sobieskiego w Łazienkach: "Sto tysięcy na pomnik, dwakroć bym dołożył, gdyby Staś skamieniał, a Jan III ożył".

Znacznie skuteczniejszym PR-owcem (oczywiście nieświadomym) okazał się Józef Wybicki, który unieśmiertelnił w naszym hymnie twórcę legionów Jana Henryka Dąbrowskiego. Każdego dziecko potrafi (ale jak pokazuje przykład byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego nie każdy polityk) zaśpiewać refren: "Marsz, marsz Dąbrowski, z ziemi włoskiej do Polski. Za twoim przewodem złączym się z narodem".Tyle, że ten co miał nas wieść do kraju, o drogę za bardzo nie mógł pytać, bo bardzo słabo mówił po polsku. Przez ćwierć wieku służył w wojsku saskim i najlepiej wysławiał się po niemiecku. Dlatego też powszechnie zwano go "Niemcem".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska