Tym bardziej, że Phil Hogan, unijny komisarz ds. rolnictwa, nie wyraził zgody na dofinansowanie eksportu wieprzowiny do krajów trzecich.
Również Wiesław Krawczuk, producent trzody chlewnej z miejscowości Niewodnica Nargilewska-Kolonia nie wierzy, że dopłaty do prywatnego przechowalnictwa poprawią sytuację na rynku trzody.
– Taki instrument wsparcia był stosowany niejednokrotnie, ale efektów raczej nigdy nie było widać – tłumaczy.
Spodziewa się, że tak będzie i tym razem.
Z informacji uzyskanej wczoraj od rzecznika prasowego ARR wynika, że agencja zarejestrowała 33 ważne wnioski , które złożyło dziewięciu przedsiębiorców. Łącznie opiewają one na 2103 tony wieprzowiny.
– Największym zainteresowaniem cieszy się najdłuższy okres przechowywania, czyli 150 dni – zauważa Nina Mirgos-Kilanowska, rzecznik prasowy Agencji Rynku Rolnego.
Na razie ze złożonych wniosków wynika, że przez 150 dni będzie przechowywanych 1122 ton wieprzowiny, przez 90 dni – 690 t, a przez 120 dni – 291 t.
Producenci trzody czekają na pomoc w ramach nadzwyczajnego wsparcia w sektorach hodowlanych przyznanego przez Unię Europejską (28,9 mln euro). W Polsce ma ona trafić do gospodarstw mleczarskich i trzodziarskich. Zgodnie z nowymi zasadami unijną pomoc mają otrzymać wszyscy producenci, a nie tylko ci, którzy prowadzą produkcję w cyklu zamkniętym , jak zakładano pierwotnie.
– A więc wsparcie trafi także do tych rolników, którzy prowadzą chów nakładczy – zauważa Bożena Jelska-Jaroś.
Na czym polega tucz nakładczy, określany też jako kontraktowy? Rolnik, który się na to decyduje, świadczy tylko usługę, za którą otrzymuje wynagrodzenie. Udostępnia budynek, a warchlaki i paszę otrzymuje od zakładu za darmo.