Nieprawidłowości w blisko połowie słonych przekąsek. "A myślałam, że chrupki kukurydziane są bezpieczne"

- Tyle złego mówi się o słonych przekąskach, ale nigdy nie dotyczy to chrupek kukurydzianych, które od dawna serwuję wnukom – mówi babcia dwóch chłopców (5 i 7 lat) spod Inowrocławia. – Jeszcze jak chłopcy byli niemowlętami, kupowałam im paluszki kukurydziane, a odkąd skończyli rok, daję im na śniadanie chrupki kukurydziane z mlekiem i owocami. Teraz słyszę, że to błąd, bo producenci chrupek oszukują. Podają w składzie co innego, niż w rzeczywistości. Za nic mają zdrowie małych dzieci!

Przekąskom słonym, z naciskiem na kukurydziane (np. chrupki, popcorn, pałeczki), przyjrzała się Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. - Sprawdzaliśmy czy umieszczane na etykietach słonych przekąsek informacje są zgodne z obowiązującymi przepisami. Z wyrobów gotowych i surowców pobraliśmy próbki do badań laboratoryjnych oraz zweryfikowaliśmy cechy organoleptyczne kontrolowanych towarów – wyjaśnia IJHARS.

Kontrola przeprowadzona została w II kwartale 2024 roku w 30 zakładach produkcyjnych. Różnego rodzaju nieprawidłowości stwierdzono w 13 zakładach (43,3 proc. skontrolowanych).
Kontrolą cech organoleptycznych (wygląd, zapach, smak) objęto 22 partie towarów i nie stwierdzono nieprawidłowości. W przeciwieństwie do cech fizykochemicznych. - Z 44 partii nieprawidłowości wykazano w pięciu (12,5 proc.) – podaje Inspekcja. - Badania laboratoryjne wykazały zawyżoną zawartość tłuszczu i soli w odniesieniu do wartości deklarowanych.

- Nauczyłam się już czytać etykiety, zabieram ze sobą okulary do sklepu i nie raz udało mi się wyłapać istne cuda, np. syrop pomarańczowy, który miał w składzie zaledwie 1 proc. pomarańczy. Niestety, etykiety nie zawsze są zgodne z prawdą – podkreśla Czytelniczka.

Znakowanie produktów wzbudziło wiele zastrzeżeń IJHARS, która sprawdziła 56 partii, z czego zakwestionowała 12 (21,4 proc).

• Podanie w wykazie składników „mleko w proszku”, podczas gdy zastosowano „preparat mleczno-tłuszczowy” zawierający w składzie tłuszcz palmowy. - Nazwy „mleko” nie można używać dla produktów zawierających w swoim składzie tłuszcze roślinne. To samo dotyczy produktów takich jak masło czy jogurt, których nazwy są zarezerwowane dla przetworów mlecznych – objaśnia Inspekcja.
• Stosowanie znaku „Produkt Polski”, podczas gdy w procesie produkcji użyto składniki niepochodzące z Polski, np. olej słonecznikowy z Niemiec i cebulę z Indii (dopuszczalny jest 25 proc. udział surowców z innych krajów);
• Podanie komunikatu o obniżonej zawartości glutenu, przy braku dowodów potwierdzających możliwość zastosowania tego oświadczenia.
• Zastosowanie dla obowiązkowej informacji, jaką jest wartość odżywcza, czcionki mniejszej niż 1,2 mm. - Obowiązkowe informacje na etykiecie, np. wykaz składników czy wartość odżywcza, muszą być czytelne i podane czcionką o wielkości minimum 1,2 mm. - podkreśla IJHARS.

Jedyna próba, którą przeszły wszystkie partie, dotyczyła GMO. - Próbki pobrane z 18 partii przekąsek kukurydzianych poddano badaniom w kierunku wykrycia GMO. Nie stwierdzono ich w żadnej – informuje Inspekcja.
W wyniku stwierdzonych nieprawidłowości, inspektorzy wymierzyli dwie kary pieniężne, wydali pięć decyzji administracyjnych nakazujących poddanie produktów określonym zabiegom, np. prawidłowego oznakowania i nałożyli sześć mandatów. Dodatkowo wydali sześć zaleceń pokontrolnych.