O poświęceniu Lidii Sosnowskiej z Nowego opowiedzieli nam Czytelnicy. - Nawet po nocce pani Lidzia zajrzy do każdego, kto musi dostać zastrzyk. I jeszcze przy okazji zbada ciśnienie albo inne sprawy, żeby człowiek zdołał uniknąć jakiejś choroby. To się nazywa pielęgniarka z powołania - mówią pacjenci.
Marzenie z dzieciństwa
Pielęgniarki i położne stanowią najliczniejszą grupę zawodową w służbie zdrowia, są najbliżej pacjenta. Nic nie zdoła zastąpić troskliwości i współczucia, którego szuka u nich chory. Wedle mieszkańców Nowego, taka właśnie jest Lidia Sosnowska. Już od najmłodszych lat chciała być pielęgniarką. - Gdy byłam dziesięcioletnią dziewczynką, nękały mnie liczne choroby wieku dziecięcego. Często leżałam w szpitalu i obserwowałam pracę całego personelu, szczególnie pielęgniarek. Niosły ulgę chorym. Wtedy postanowiłam, że w przyszłości zajmę się tym samym - wspomina Lidia Sosnowska.
Bardzo podobał jej się także tradycyjny, biały czepek pielęgniarki. Jej marzeniem, było kiedyś mieć własny.
Wreszcie doczekała się tej chwili. Pierwszą pracę podjęła w gminnej przychodni w Nowem i tam pracuje do dziś.
- Na początku serce ściskało mnie od żalu. Szkoda mi było chorych dzieci i ich zatroskanych matek. Chciałam im pomóc za wszelką cenę. Nie raz byłam bezradna i korzystałam z pomocy doświadczonych stażem koleżanek - opowiada Lidia Sosnowska.
Lepiej zapobiegać, niż leczyć
Właśnie wtedy pielęgniarka z Nowego postanowiła się ciągle dokształcać. Ukończyła kurs z szczepień ochronnych, edukacji pacjentów z czynnikiem ryzyka chorób układu krążenia oraz z odczytywania EKG. - Ten ostatni bardzo mi pomógł. Nie muszę już prosić lekarza o odczyt, sama wiem czy jest potrzeba wezwania karetki - pracuje mówi dumna pani Sosnowska. Pytana, przyznaje, że organizuje społecznie okresowe badania profilaktyczne. - Chciałabym, aby ludzie zaczęli troszczyć się o zdrowie. Często zdarza się, że ktoś całe życie był w formie, a tu nagle zaskoczy go zawał. Dlatego badam poziom cukru we krwi i cholesterolu, morfologię krwi, wykonuję też pomiar ciśnienia i EKG. Przynajmniej połowy tragedii na świecie można by uniknąć, gdyby wszyscy systematycznie przeprowadzali badania kontrolne. Staram się w tym kierunku udzielać - wyjaśnia Sosnowska.
Już nie raz uratowała ludziom życie. - Kiedyś dziecko spadło z rowerka. Poradziłam mamie, aby zaraz udała się z nim do szpitala. Okazało się, że miałam nosa, bo maluch uszkodził organ wewnętrzny i potrzebna była natychmiastowa operacja. Matka do dziś dziękuje mi za poradę - wspomina Sosnowska.
Kłaniają się też ludzie, których odwiedza uśmiechnięta, mimo zmęczenia. - Nie czuję się zmęczona, kiedy wiem, że mogę pomóc drugiemu człowiekowi. Wtedy czas dla mnie nie istnieje. Ostatnio mój mąż chciał nawet zadzwonić na policję i poprosić o poszukiwanie żony, bo za długo nie wracałam do domu - opowiada Lidia Sosnowska nigdy nie odmówiła pacjentowi badania. Kiedy ktoś ją o nie prosi, wsiada w samochód i po prostu jedzie do pacjenta.
Czytaj e-wydanie »