A wszystko za sprawą orzeczenia Sądu Najwyższego sprzed dwóch lat. W procesie przeciwko 57 osobom, oskarżonym o branie lub dawanie łapówek w zamian za korzystny wynik egzaminu na prawo jazdy, 34-osobowa grupa tych, którzy dawali pieniądze, przyznała się do winy i dobrowolnie poddała karze. Uznając tę winę sąd skazał ich na kary od kilku do kilkunastu miesięcy pozbawienia wolności, w zawieszeniu na 2-3 lata.
Nie ulega jednak wątpliwości, że ci, których wina została już przez sąd uznana, współpracowali z osobami, nadal zasiadającymi na ławie oskarżonych. Ten fakt, zdaniem Sądu Najwyższego, nie pozwala na dalsze prowadzenie sprawy przez ten sam skład sędziów, gdyż oni - pośrednio - już zdecydowali o winie oskarżonych.
Owe prawne kruczki przyczyniły się do konieczności powołania kolejnego składu sędziowskiego. W tej sytuacji nie wiadomo, kiedy proces będzie kontynuowany.
Przypomnijmy:Głównym oskarżonym jest Marek P., egzaminator z włocławskiego WORD, który w związku z tą sprawą przez kilka miesięcy przebywał w areszcie tymczasowym. Ciążą na nim zarzuty przyjęcia w 41 przypadkach korzyści majątkowej na łączną kwotę nie mniejszą niż 15,5 tys. złotych oraz obietnicy przyjęcia kolejnych 7 tys. zł. Pośrednikiem był Marek K., rencista, którego w przeszłości z Markiem P. łączyły kontakty zawodowe. To on kontaktował zainteresowanych z egzaminatorem lub przyjmował od kursantów pieniądze.