Obsady karetek podstawowych w Grudziądzu i okolicy zostają okrojone do dwóch medyków. Nie ma przełomu w sprawie podwyżek dla ratowników SOR

Zobacz wideo: Szczepienia w szkołach wciąż za mało popularne

- Ciężka sytuacja. Nikt z nas nie chce rezygnować z pracy w karetce, tym bardziej że teraz po podpisaniu porozumienia będzie lepiej płatna - przyznaje w rozmowie z "Pomorską" jeden z ratowników zespołu wyjazdowego.

- W momencie negocjacji prowadzonych z ratownikami z zespołów wyjazdowych byli oni informowani, że ich żądania finansowe są kalkulowane na dwuosobowe zespoły. Takie uzgodnienia były już procedowane na szczeblu rozmów z Ministerstwem Zdrowia - podkreśla Maciej Hoppe, dyrektor szpitala w Grudziądzu. - W kilku naszych podstacjach w Grudziądzu i okolicy już funkcjonują dwuosobowe zespoły i doskonale dają sobie radę.

Wprost też nikt nie mówi, kto będzie miał "wypaść". Dotąd w trzyosobowych zespołach karetki podstawowej "P" byli m.in.: ratownik - kierowca, ratownik medyczny i pielęgniarka (zwykle dwóch mężczyzn i kobieta). - Teraz... na przykład przy dwuosobowych w składzie ratownik - kierowca i pielęgniarka będzie ciężko pod względem fizycznym. Sam sprzęt: torby, defibrylatory... to wszystko sporo waży. Także znoszenie pacjentów z pięter kamienic czy bloków byłoby trudne w takiej obsadzie - dzieli się spostrzeżeniami nasz rozmówca. - Choć zdaję sobie sprawę, że pielęgniarki które od lat pracują w karetkach też nie będą chciały zmieniać ich na SOR czy oddziały szpitalne.

Zespoły wyjazdowe z ambulansów "P" mają podjąć decyzję w tym tygodniu, kto z ich obsady odejdzie. Dodajmy, że już w czasie pandemii karetki "P" z podstacji: w Grupie, Radzyniu Chełmińskim i Jabłonowie zostały okrojone do dwóch osób. Teraz zredukowane zostają "P" z podstacji: na os. Rządz (przy straży pożarnej), przy szpitalu na Rydygiera i w Łasinie. Jedynym ambulansem trzyosobowym z ratownikiem, pielęgniarką i lekarzem pozostaje "S" (przyp. red. czyli karetka specjalistyczna) stacjonująca przy ul. Szpitalnej. Dodajmy też, że Grudziądz starał się o dodatkową karetkę "S", ale ostatecznie Wojewoda nie zdecydował się na jej uruchomienie. W zamian za to, karetka "P" z Grupy zostanie zlokalizowana także przy ul. Szpitalnej i będzie wsparciem "S" dla tego rejonu miasta.

O ile ratownicy z zespołów wyjazdowych w Grudziądzu dogadali się z dyrekcją szpitala co do wyższych stawek, a umożliwiło to porozumienie zawarte na szczeblu Ministerstwa Zdrowia zapewniające źródło finansowania ich roszczeń, o tyle kolejni ratownicy - w przypadku Grudziądza - ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego też domagają się podwyżek. Przypomnijmy, że 23 z nich złożyło wypowiedzenia, a termin rozwiązania ich kontraktów mija z końcem października. Nadal nie ma przełomu w rozwiązaniu tego problemu. W tym miesiącu nie było ani jednego spotkania z tą grupą. Czy grudziądzki SOR 1 listopada zostanie sparaliżowany? - Obawiać się jest czego, choć nie wyobrażam sobie aby SOR nie działał - mówi dyrektor Hoppe.

W takiej sytuacji „spięcie” grafiku dyżurowego tego strategicznego oddziału na listopad na chwilę obecną jest najprawdopodobniej niemożliwe.

Dyrektor Maciej Hoppe, wyjaśnia że w przypadku ratowników z SOR-u nie ma mowy - bynajmniej na ten moment - o wskazaniu centralnych źródeł finansowania ich podwyżek jak w przypadku zespołów wyjazdowych. - Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że po ratownikach z SOR-u, przyjdą kolejni ...z oddziałów, transportu medycznego, pielęgniarki. A szpital nie ma w swoim budżecie środków by zaspokoić żądania finansowe wszystkich grup - tłumaczy dyrektor Hoppe. I dodaje: - Ale będziemy jeszcze z dyrektorem ekonomicznym analizowali nasze możliwości.

Sytuacją zaniepokojony jest radny Koalicji Obywatelskiej, Tomasz Smolarek: - Wiem, że ratownicy SOR-u nie cofną swoich wypowiedzeń. Wiadomo, że grafik na listopad raczej nie powstanie, bo nie będzie komu pracować. Ratownicy już szukają sobie pracy w innych jednostkach. Dyrekcja zdaje się mieć związane ręce, bo trudno też nie zgodzić się z jej argumentami, że po ratownikach z SOR-u przyjdą kolejni, a póki co tylko jedna grupa wywalczyła wyższe stawki. Tylko rozwiązania systemowe, ale dotyczące wszystkich grup ratowników, pozwolą zażegnać ten kryzys który rozgrywa się na naszych oczach w całym kraju. Mimo wszystko uważam, że dyrekcja powinna spotkać się z "SOR-owcami" i spróbować znaleźć rozwiązanie problemu biorąc pod uwagę, że SOR to kluczowy oddział, którego funkcjonowanie nie powinno być zagrożone.

Dodajmy też, że przewidywania dyrekcji sprawdzają się. Po ratownikach SOR-u, także pismo o podwyżki wystosowały pielęgniarki z karetek, które właśnie zaznaczają że one stanowią też skład załóg ambulansów. Czują się bowiem pominięte w rozmowach w których uczestniczyli tylko ratownicy z zespołów wyjazdowych. Podkreślają, że są specjalistkami w różnych dziedzinach, mają wieloletnie doświadczenie, a zdarza się że niektóre jednocześnie posiadają drugi zawód - ratownika medycznego. Pielęgniarki domagają się tego samego co ich koledzy ratownicy z karetek - wyższych stawek i 30 proc. dodatku wyjazdowego.