Cracovia - KH Energa Toruń 5:3 (1:2, 1:1, 3:0)
Bramki: 1:0 Marzec (3:42), 1:1 Fjodorovs - Worona (9:20), 1:2 Baszyrow - Johansson (10:21), 1:3 Baszyrow (20:55), 2:3 Mocarski - Johansson, Olsson (34:13), 3:3 Brandhammer (53:40), 4:3 Younan (54:57), 5:3 Kapica - Lundgren (58:37)
KH Energa: Studziński - Gimiński, Johansson, Fjodorovs, Arrak, Worona - Zieliński, Svars, Baszyrow, Syty, Kwiatkouski - Henriksson, Lawlor, K. Kalinowski, Vahatalo, Persson - Schafer, Ziarkowski, Napiórkowski, Maćkowski, Prokurat.
Mecz zaczął się koszmarnie. W 3. minucie torunianie mieli liczebną przewagę na lodzie, ale Szymon Marzec przechwycił krążek na niebieskiej i w sytuacji sam na sam pokonał Mateusza Studzińskiego.
Potem było już dużo lepiej i jeszcze w 1. tercji KH Energa objął prowadzenie., Wystarczyła minuta, aby dwie bardzo efektowne bramki strzelili Denis Fjodorovs i Rusłana Baszyrow. Ten drugi wrócił po kontuzji w dobrej tomie i w 2. tercji jeszcze podwyższył prowadzenie toruńskiego zespołu.
Wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą, ale nic z tego. Jeszcze w 2. tercji gospodarze strzelili kontaktowego gola. Najgorsze nadeszło w ostatniej tercji i Cracovia udowodniła, że też potrafi strzelać bramki seriami. Najpierw Anton Brandhammar trafił w słupek i osobiście dobił krążek do siatki, nieco ponad minutę później kibice gospodarze cieszyli się już z prowadzenie swojej drużyny.
Po raz kolejny w tym sezonie ostatecznie o porażce torunian zadecydował gol do pustej bramki, gdy trener Juha Nurminen wycofał bramkarza, walcząc o remis i dogrywkę.
W piątek KH Energa zagra w Nowym Targu.
