OLIMPIA GRUDZIĄDZ - CZARNI ŻAGAŃ 3:2 (2:2)
Bramki: Kryszak (13), Ruszkul (18, 81) - Tracz (10), Mania (21).
OLIMPIA: Osiecki - Kowalski, Kościukiewicz, Brede, Simson - Kryszak, Adamczyk - Rogóż (70 Koczur), Ruszkul (88 Skowroński), Domżalski - Rusinek (46 Ekwueme).
Żółte kartki: Adamczyk - Gajowy, Mania, Sudoł. Sędziował: Łukasz Szczech (Białystok). Widzów: 700.
Dwie zmiany były w wyjściowej Olimpii w porównaniu z ostatnim meczem przeciwko GKS Tychy. Po raz drugi w tej rundzie szansę gry dostał Daniel Osiecki. Z kolei do środka defensywy powrócił po pauzie za żółte kartki Hubert Kościukiewicz, a na prawą stronę obrony wrócił Bartłomiej Kowalski, który zastępował go na stoperze.
Piłkarze obu drużyny postawiły na ofensywę, całkowicie zapominając o obronie. Dlatego sytuacji bramkowych było bez liku, z lekkim wskazaniem na Olimpię. Już w 6. minucie przed szansą zdobycia bramki stanął Piotr Ruszkul, ale piłkę po jego strzale Karol Buchla odbił piłkę na rzut rożny. W odpowiedzi akcję przeprowadzili Czarni. Osiecki popełnił błąd, bo wypadł z piłką poza pole karne. Sędzia podyktował rzut wolny, którego na gola zamienił Marek Tracz. Gorszy nie chciał być Mariusz Kryszak i po niespełna 180 sekundach, jeszcze ładniejszym uderzeniem z wolnego, doprowadził do remisu. Nie minęło kolejnych 5 minut, a "biało - zieloni'' objęli prowadzenie. Ruszkul mimo asysty obrońcy Czarnych zdołał oddać strzał na bramkę i pokonać Buchlę. Prowadzenie chyba rozkojarzyło grudziądzan, bo zostawili samego Grzegorza Manię, który z tego skorzystał i doprowadził do remisu.
W 33. minucie w odstępie kilkunastu sekund dwie znakomite okazje zmarnował Krzysztof Rusinek. Najpierw przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Czarnych, a za chwilę po rogu nie potrafił pokonać go z najbliższej odległości.
Kwadrans odpoczynku
Pierwsze piętnaście minut po przerwie były nudne. Można było odnieść takie wrażenie, że właśnie przerwa wybiła obie drużyny z uderzenia. Dopiero ostatnie 30 minut były w miarę emocjonujące i co najważniejsze padł zwycięski dla grudziądzan. Jednak najpierw przeżywali oni chwile niepokoju i rozczarowania. W 61. minucie sędzia podyktował dla Olimpii rzut karny po zagraniu piłki ręką przez Michała Sudoła. Niestety, Ruszkul uderzył słabo i w sygnalizowany sposób, tak że Buchla nie miał żadnych kłopotów ze złapaniem piłki. Pomocnik Olimpii zrehabilitował za zmarnowaną jedenastkę w 81 minucie, kiedy popisał się skuteczną dobitką po strzale Grzegorza Domżalskiego. Grudziądzanie już wcześniej mogli prowadzić, ale po dośrodkowaniu Macieja Koczura Paschal Ekwueme główkował prosto w bramkarza Czarnych. Potem Nigeryjczyk stanął na drodze akcji Ruszkula, przejął piłkę i sędzia odgwizdał spalonego. Ekwueme popisał się jeszcze efektownym rajdem i kąśliwym strzałem, ale Buchla odbił piłkę, a dobitka Ruszkula była minimalnie niecelna. W ostatnich minutach Olimpii dopisało szczęście, bo po strzale Sudoła piłka zatrzymała się na poprzeczce.
Marcin Kaczmarek
Olimpia Grudziądz
- Mecz układał się pod nasze dyktando. Mieliśmy dużo sytuacji, ale raziła duża nieskuteczność. Były też niepotrzebne i głupie błędy w obronie, które kosztowały nas utratę goli. Dobrze, _że w chłopakach była ogromna chęć dążenia do zwycięstwa _i to ona zdecydowała o naszej wygranej, która była zasłużona. Ciagle liczymy się w walce o 5. miejsce.