Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opiekunka PCK miała 3 promile alkoholu, zajmując się starszą panią. Już w PCK nie pracuje

Redakcja
sxc.hu
Policja wezwana wieczorem, 28 października do mieszkania w grudziądzkim Tarpnie ustaliła, że opiekująca się 92-letnią kobietą opiekunka PCK ma 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. - Upiłam się, bo zwaliły się na mnie problemy! - tłumaczyła policjantom.

Przyjechała przełożona opiekunki, zwolniła ją z pracy i zorganizowała od soboty właściwą opiekę.

Co zaniepokoiło sąsiadki i mnie, żeby zareagować na niewłaściwą opiekę? Sąsiadki już poprzedniego dnia wyczuwały od opiekunki PCK alkohol, ale sądziły, że może dezynfekowała ręce lub jakieś przedmioty.

To wierna czytelniczka „Gazety Pomorskiej”

Pani Hildegarda z grudziądzkiego Tarpna ma 92 lata. Jest czytelniczką Gazety Pomorskiej od swojej młodości. Bez Gazety Pomorskiej nie wyobrażała sobie rozpoczęcia dnia. Pisaliśmy o niej w albumie historycznym GP, bo w interesujący sposób wspominała przedwojenny Grudziądz.

23 października przewróciła się w mieszkaniu i złamała nogę. W szpitalu założono jej gips, co oznacza, że musi leżeć i jest uzależniona od opiekunek. W ogóle zajmują się nią już od około roku. Z uwagi na wiek i m.in. chorobę kręgosłupa. Najpierw były opiekunki z pomocy społecznej, a od czwartku, 27 października przydzielona została pani Hildzie opiekunka z PCK, która miała pielęgnować starszą panią bardziej fachowo...

Dziennikarka przyszła w porę
Kiedy dowiedziałam się, że pani Hilda złamała nogę i leży, zadana na opiekę pracownic pomocy społecznej, zaszłam w piątek wieczorem, żeby ją wesprzeć i sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. O zgrozo, nowa opiekunka z PCK, odmówiła podania pani Hildzie świeżego posiłku, ugotowanych warzyw ze słodkimi ziemniakami i gotowanym kurczakiem, bo... „później będzie sr...ć”, a to jest problem dla mnie i dla niej” - oświadczyła opiekunka.

Pani Hilda krzyczała z bólu. - Nic nie zjem, niech tylko mnie przestanie boleć, nie wytrzymam, ojej...!”

Przejdź do następnej strony, by przeczytać dalszą część artykuły >> tutaj <<

Opiekunka PCK obracała panią Hildę z pozycji na wznak, koniecznie na bok, bo „musi się ruszać”. Pani Hilda cierpiała strasznie, ma też pękniętą kość w stawie biodrowym. Złamaną nogę opiekunka zginała i przesuwała energicznie, jak zdrową. W pewnym momencie usiadła na łóżku, przyciskając złamaną nogę swoim ciężarem (opiekunka PCK waży ponad 80 kg). Pani Hilda zaczęła krzyczeć.

https://pomorska.pl/pomoc-spoleczna-zmienia-kierunek-jesli-mozesz-sobie-pomoc-a-nie-chcesz-nie-dostaniesz-pieniedzy/ar/c3-6431948

Dzwonię na pogotowie. Czy można pacjentkę w takim stanie przewracać z boku na bok? - Absolutnie nie – tłumaczy dyżurna pogotowia - należy z jak największą ostrożnością, jeśli to konieczne, powolutku przesunąć, bo ból przy złamanej kości w stawie biodrowym i do tego złamanej nogi jest niesamowicie trudny do zniesienia. Ale jeśli pacjentka strasznie cierpi, wyślę karetkę z lekarzem.

Tymczasem opiekunka PCK narzekała. Mówiła powoli, nieskładnie, używała wulgaryzmów. - „Ale mi dali szambo, ile ja mam tu pracy, wszystko na mojej głowie. Ja p...lę. Gdybym wiedziała, w jakim stanie jest ta pani, nigdy bym się tej opieki nie podjęła” - grzmiała - „Muszę tu 12 godzin pracować, choć powinnam 6. Jestem spocona, brudna, a jestem tu cały dzień i do rana mam dyżur. Zostanę, z dobrego serca, choć mam w domu syna i nie mogę z nim być.”

Najpierw opiekunka położyła się na narożniku w pokoju, jakby szykując się do snu. Dociekałam, czy pani Hilda wzięła tabletki przeciwbólowe, które ma 3 razy dziennie zażywać.

- „Może i wzięła, a może którąś schowała pod poduszkę, czy to wiadomo...” - tłumaczyła opiekunka.- Dali mi 300 zł z emerytury pani Hildy, tyle zostało od opiekunki z pomocy społecznej. Na co to starczy? Nie ma tu mydła, środków czystości. A ja śmierdzę, bo tu trzeba zmieniać pampersy”...

W końcu położyła się na łóżku pani Hildy, obok niej, zajmując sporą część miejsca.

Pytam wprost: - Czy może pani piła dziś alkohol?
Nie odpowiedziała. Ostrzegła, że na swój ciężki los poskarży się gazecie.
Była zaskoczona, gdy powiedziałam: - Proszę bardzo, jestem z „Gazety Pomorskiej”.

Wezwani policjanci poprosili opiekunkę PCK, by wydmuchała powietrze. Nie chciała lub nie była w stanie. Za czwartym czy piątym razem udało się. - Trzy promile – ustalił policjant.

Czy musicie mi zaraz robić pod górkę?! - pytała policjantów opiekunka PCK. - Nie możemy się rozejść w zgodzie? Nigdy panu nie zdarzyło się upić? Upiłam się, bo mam tyle problemów, wszystko mi się na głowę zwaliło...

Funkcjonariusze byli nadzwyczaj cierpliwi, bo opiekunka cały czas głośno perorowała. - Chce pan powąchać moją rękę? Śmierdzi kałem, taką mam pracę! - uświadamiała policjanta.

Jeden z policjantów nie wytrzymał: - Proszę pani, ma pani małe dziecko, a jest nietrzeźwa i w takim stanie, będąc w pracy, zajmuje się podopieczną rocznik 1924. Wstyd!

Przyjechała karetka. Lekarz zbadał p. Hildę. Powiedział, że szkoda, iż nie było rodziny, która wyraziłaby zgodę na zoperowanie tej nogi. Ocenił: - Właściwie to chora wymaga całodobowej opieki. Trzeba dopilnować, by umówić ja na kontrolę i konsultacje z ortopedą.

Funkcjonariusze konsekwentnie domagali się od opiekunki PCK numeru telefonu do jej przełożonego.

Podała numer, zgłosił się pan Andrzej, który nie był jej szefem. Jeden z policjantów stwierdził: - Tak się niczego nie dowiemy, zadzwonię do mamy, pracuje w PCK, to mi pomoże.

Za chwilę znali numer do pani Ewy Ziółkowskiej, która nadzoruje prace opiekunek PCK. Z miejsca przyjechała. - Jadąc tu, byłam wręcz pewna, że to pomyłka, że ktoś się pod naszą opiekunkę podszywa, bo przecież pani Magda była już sprawdzona, dobrze wywiązywała się z obowiązków - mówiła Ewa Ziółkowska. - Dałam jej szansę na pracę, bo ma małe dziecko. Tak dobrze jej z oczu patrzyło...

Kiedy na własne oczy przekonała się, że to jej podwładna, decyzje zapadały natychmiast. -Ta pani nie jest już naszym pracownikiem. Proszę oddać 300 zł, które przejęła pani od poprzedniczki i rozliczyć się z wydatków.

Paragonów jednak nie było, a brakowało 39 zł. - Chyba ta pani coś musiała jeść, tak? - tłumaczyła swojej szefowej opiekunka. - Proszę, bardzo, tu są pieniądze. Może jeszcze z własnego konta mam dać!

- Proszę opuścić to mieszkanie. Miała pani obowiązek zajmować się pacjentką do godz. 19, nie dłużej. Do widzenia – zakończyła sprawę pani Ewa Ziółkowska. Od razu organizowała też nową opiekunkę, która miała przejąc opiekę w sobotę rano. - Przepraszam państwa za tę sytuację. Jak pracuję ponad 30 lat, nigdy się coś takiego nie zdarzyło. Raz musiałam interweniować około godz. 16, ale nigdy więcej takich problemów nie było.

Przyszły sąsiadki. Mówiły, że poprzedniego dnia, w czwartek, dobiegały z pokoju pani Hildy straszne krzyki.
Oby już teraz pani Hilda miała należytą opiekę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska