Nieważne jak dużo to będzie kosztowało. Gdy słyszę „kolejny podatek” dostaję alergii - denerwuje się Łukasz Michalski z Bydgoszczy. - Jak satrapa w starożytnej Persji, państwo zdziera z nas daninę.
Opłata od deszczu pobierana jest już w niektórych miastach w kraju. Objęte są nią nawierzchnie utwardzone, z których spływa do kanalizacji deszcz, np. chodniki, ulice czy parkingi. Wysokość podatku zależy od wielkości powierzchni.
- Proszę nie mówić o podatku - zwraca uwagę Stanisław Ziółkowski, dyrektor Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Wągrowcu, gdzie już taka opłata jest pobierana. - To ekwiwalent, że coś jest i się to używa. Jeśli ktoś nie chce chodzić w błocie, musi płacić. Co roku wpływa z tego tytułu ok. milion złotych, które przeznaczamy na budowę nowych sieci deszczowych i modernizację starych. Stawka w przypadku terenów przemysłowych wynosi 1,65 zł netto od metra kwadratowego za rok, a dróg - 2,26. Opłata ta jest większa, bo wzięliśmy kredyt na budowę sieci deszczowej. Raty są wliczone w stawkę.
Platforma Obywatelska złożyła do Sejmu projekt zmiany ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków. Wzięto w nim pod uwagę głosy gmin.
- Nie wprowadza on żadnych nowych podatków ani opłat. Poprawiono w nim niezgodne z konstytucją zapisy z rozporządzenia z 2006 roku, w którym wpisano jako miernik metr kwadratowy - wyjaśnia Adam Szejnfeld, poseł PO. - Wprowadzenie opłaty przez gminę będzie nadal nieobowiązkowe. Wystarczy, że gmina ma swoją kanalizację i rada podejmie uchwałę o takiej opłacie.
Miasta z regionu poważnie zastanawiają się nad jej wprowadzeniem. - Bydgoszcz inwestuje w sieć kanalizacji deszczowej od lat, robiąc to z Miejskimi Wodociągami i Kanalizacją - podaje Piotr Kurek, rzecznik prezydenta. - Z tego powodu ponosimy wydatki. Oczywistym jest, że w przypadku wprowadzenia obowiązku ustawowego konieczne będzie skalkulowanie i opracowanie sposobu naliczania takiej opłaty w Bydgoszczy. Za wcześnie, by mówić o szczegółach.
- Z bardzo wstępnych i szacunkowych danych wynika, że przeciętny mieszkaniec 60-metrowego mieszkania w bloku czterokondygnacyjnym zapłaci ok. 1,5 zł rocznie - wylicza Marek Jankowiak, rzecznik MWiK w Bydgoszczy. - Sama istota opłaty wynika z ustawy, która umożliwia jej pobieranie na udrożnienia i modernizacje systemu kanalizacji, która jest w złym stanie. - Do tego czasu pieniądze pochodziły tylko od miasta. Opłatę wnosiłyby tylko osoby, które są podłączone do kanalizacji deszczowej.
W lipcu w Toruniu powołano zespół, który do początku 2015 roku ma przygotować plan ewentualnego wprowadzenia opłat za odprowadzanie deszczówki. - Rozważamy wprowadzenie tzw. podatku od deszczówki, ale najpierw musimy mieć pewność, że możemy to zrobić - tłumaczy Magdalena Krzyżanowska z Urzędu Miasta w Toruniu. - Wystosowaliśmy pismo do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej z prośbą o wyjaśnienie, czy nie spowoduje to zakłóceń w finansowaniu projektów z FS ISPA (takim jest projekt gospodarka wodno-ściekowa na terenie Torunia). Chodzi o dochowanie tzw. okresu trwałości projektu.
Podobnie Grudziądz od kilku miesięcy przygląda się doświadczeniom innych samorządów w tym zakresie. - Analizowane są rozwiązania, które już wprowadzono - dodaje Magdalena Jaworska-Nizioł, rzeczniczka prezydenta miasta. - Wiele trudności powodował brak uregulowań ustawowych dotyczących m.in. naliczania opłaty od sieci handlowych za deszczówkę. Samorząd nie wyklucza w przyszłości przedstawienia Radzie Miejskiej projektu uchwały w sprawie tej opłaty. Za wcześnie, by ocenić, jak wpłynęłaby ona na budżet miasta.
Spać spokojnie mogą mieszkańcy Włocławka i Inowrocławia, nie planują one na razie takich opłat.
