Członkowie Inowrocławskiego Klubu Dyskusyjnego oraz Fundacji Cuiaviana po raz kolejny zorganizowali spotkanie pod hasłem "Czas na rozmowy".
W trakcie spotkanie dyskutowano między innymi o raporcie opublikowanym przez Światową Organizację Zdrowia. Wynikało z niego, iż Inowrocław ma najczystsze powietrze w Polsce.
Raport WHO
- Jest to dobra informacja. Powinniśmy to wykorzystywać i promować - wyznał Marcin Wroński, szef Nowego Inowrocławia. Radny Marek Słabiński miał jednak zastrzeżenia do tych danych. - Nie podaje się metodologii tych badań ani miejsc i czasu, w których je przeprowadzano. Tym bardziej, że w 2014 roku Inowrocław był na 36. miejscu w Polsce. Badania były prowadzone przez jedną z naszych politechnik w lutym i marcu. Były wydłużone, prowadzone przez 30 dni. Na podstawie tych danych można było stwierdzić, że powietrze w Inowrocławiu nie jest pierwszej czystości. Raport WHO dla władz może i był korzystny, ale dla mieszkańców - niekoniecznie. Chodzi o fakty, a nie o kreowanie rzeczywistości - przekonywał.
Radny Andrzej Kieraj przyznał, że powietrze w Inowrocławiu rzeczywiście jest czystsze niż przed laty, ale to z powodu zdecydowanie mniejszej liczby fabryk, które zniknęły z mapy Inowrocławia. - Zimą nadal mamy problem. Wystarczy przejść przez centrum miasta i powdychać to "świeże" powietrze. Ten biały dymek unoszący się nad rynkiem z racji palonych tam butelek typu PET jest wręcz nie do wytrzymania - wyznał.
Uciekają za granicę
Uczestnicy dyskusji zgodnie przyznali, że praca w Inowrocławiu jest, ale pracodawcy proponują mieszkańcom mniej korzystne zarobki niż na przykład w Bydgoszczy. - Młodzi ludzie uciekają za granicę, bo mają tam korzystniejsze zarobki - podkreślił Andrzej Kieraj. Przypomniał czasy, w których w Inowrocławiu było więcej mieszkańców, fabryk, ludzie nie musieli wyjeżdżać za granicę. - Jak jest, to wszyscy wiemy. Lepiej zastanówmy się, co zrobić, żeby to zmienić - stwierdził Rafał Mikołajewski z fundacji Cuiaviana.
Maciej Zieliński, przewodniczący Nowoczesnej był podobnego zdania. - W tej sytuacji, w której dziś się znajdujemy powinniśmy pomóc naszym władzom poszukać konstruktywnych rozwiązań. Wszystkie ręce na pokład w sprawie modernizacji drogi krajowej 15 lub 25. Połączenie z autostradą czy drogą ekspresową jest bardzo ważne po to właśnie, aby potencjalnym inwestorom zaproponować lepsze warunki. Wiemy, że są zawody, w których jest deficyt pracowników. Warto wzbudzać w dzieciach zainteresowania przedmiotami technicznymi i mechanicznymi. Wiemy, że w Inowrocławiu brakuje miedzy innymi spawaczy i mechaników - tłumaczył.
- Czy ich brakuje? A może warunki, jakie im się oferuje nie spełniają ich oczekiwań - pytała prowadząca spotkanie Magdalena Basińska.
- Ciężko obciążać pracodawców odpowiedzialnością za to, że nie są w stanie zaproponować takich warunków, jakich by oczekiwali. Na pewno w większych miastach takich jak Toruń i Bydgoszcz te warunki są lepsze. Musimy dążyć do tego, żeby nasz potencjał ludzki został wykorzystany w jak najlepszy sposób - kontynuował Zieliński. - Podobno Solanki zarabiają na siebie. Inwestujmy w nie. Chwalmy się czystym powietrzem. Jeżeli niezależny podmiot wykonał takie badania, jeżeli ma to związek z WHO, to chwalmy się tym na zewnątrz i róbmy wokół tego jak najwięcej hałasu - przekonywał.
W Inowrocławiu warto pozostać
Marcin Wroński tłumaczył natomiast, że Inowrocław może przyciągnąć inwestorów niższymi podatkami. - Postawmy na to, żeby wywalczyć dwupasmową drogę z węzła Sławęcinek do Stryszka, do przyszłej drogi S10. Poprawmy komunikację. Poza tym Inowrocław jest ciężkim rynkiem. Mieszkańcy słabo zarabiają. Siła nabywcza potencjalnego inowrocławianina przez to też jest dużo niższa. Rzadziej może skorzystać z usług fryzjerskich, rzadziej odwiedzić kosmetyczkę, mniej zapłaci firmie budowlanej za położenie płytek - opowiadał.
Maciej Zieliński przyznał, że trzeba postawić na dobrą komunikację z Bydgoszczą i Toruniem. - Bezrobocie w Bydgoszczy oscyluje wokół 5 procent. To jest więc żadne bezrobocie. Wielu inowrocławian pracuje w tych większych ośrodkach. Niech więc to będzie doraźny sposób na to, aby w jakiś sposób poprawić sytuację w w Inowrocławiu - mówił Zieliński.
- Jest to bardzo bliskie myśleniu, by wyeksportować ludzi z Inowrocławia - oburzył się Marcin Wroński.
- Ależ nie. Pokazujmy Inowrocław jako miasto, w którym fajnie mieszkać, bo jest na tyle małe, że nie mamy dużych korków, a jest na tyle duże, że mamy galerię, kino i teatr. Zachęcajmy do tego, by dojeżdżać: "mieszkaj w Inowrocławiu w tańszych mieszkaniach i dojeżdżaj do pracy do Bydgoszczy". Jest to jedna z możliwości pokazania tego, że w Inowrocławiu warto pozostać - tłumaczył Zieliński.
- Widzimy, że kolega z Nowoczesnej prezentuje sposób myślenia władzy, która rządzi Inowrocławiem - komentował Wroński.
- Lepsze połączenie z Bydgoszczą daje nam większe możliwości. Trzeba zastanowić się, w jaki sposób tu na miejscu możemy tworzyć jednak silne podmioty - mówił Mikołajewski.
- Na zewnątrz powinniśmy budować pozytywny PR, że Inowrocław jest to miejsce, w którym warto mieszkać. Nie mamy instrumentów, by stworzyć u nas fabrykę na 30 tysięcy miejsc pracy. Nie jesteśmy tego w stanie zrobić - komentował Słabiński. Wroński z tym się nie zgodził. - Samorząd ma pewne instrumenty. Spójrzmy na Janikowo. Jest to nieduże miasteczko, które ma bardzo dużo przemysłu. Była w tym olbrzymia rola burmistrza Janikowa i władz samorządowych. Zobaczmy, jak dużo firm jest na terenie tej gminy. Proponowałbym naszej władzy zorganizowanie wycieczki do Janikowa. Niech zobaczy, jak powinno się to robić - wyznał.
- Należy o tym rozmawiać i szukać porozumienia. Jeśli władza z opozycją usiądzie do rozmów, może uda się w końcu zapełnić strefy gospodarcze - posumował Maciej Basiński, radny PiS.