Powodów do zmartwień radnym powiatowym nie zabraknie, bo oświata wciąż wymaga dofinansowania - takie wnioski nasuwają się po dyskusji na piątkowej sesji rady powiatu tucholskiego.
Podwyżek nie uwzględnili
Skąd bierze się tak trudna sytuacja?Jak dowodził Jan Przybysz, przewodniczący komisji oświaty, składa się na to kilka czynników. Przede wszystkim niedoszacowanie subwencji. - Nie uwzględnia się w niej obiecanych podwyżek dla nauczycieli - wyliczał radny. - Poza tym czeka nas także 6 - procentowa podwyżka wynagrodzeń dla pracowników administracji oraz obsługi w szkolnictwie. Do tego jeszcze dochodzi większa o 400 liczba uczniów w szkołach średnich - to kolejny skutek reformy. A skoro więcej uczniów, to i więcej klas i nauczycieli. Braki z tytułu podwyżek to co najmniej 3 miliony złotych albo i więcej - prognozuje radny Przybysz. - Będziemy mieć wielką dziurę finansową.
Te dane potwierdza skarbnik powiatu, Zofia Łącka.- Ostateczne kwoty dotyczące subwencji oświatowej poznamy dopiero w lutym -informowała podczas sesji. Tymczasem powiat jest zobowiązany znacznie szybciej zaplanować budżet na kolejny rok. Więc trzeba zakładać niedoszacowanie subwencji. Członek zarządu Waldemar Kierzkowski, odpowiedzialny za oświatę w powiecie, jest ostrożniejszy w wyliczeniach. - Planując wydatki w kolejnych placówkach w naszej skali, wyliczenia wskazują na kwotę 27 mln -informował podczas posiedzenia. Więc zabraknie ok. 1,6 mln.
Powiat nie jest wyjątkiem
Tak czy siak, pieniędzy zabraknie. Powiat nie jest w tej sytuacji odosobniony. W gminie Kęsowo, z której pochodzi wspomniany radny Przybysz, też trzeba dołożyć do oświaty. I to 1,4 miliona. Powiatowi radni na razie nie podejmują żadnych dalekosiężnych decyzji w tej sprawie, ale uważnie przyglądają się każdej złotówce. I już są pewni, że łatwych rozwiązań nie będzie.
