Pokrzywdzonych w tej sprawie jest pięciu mieszkańców naszego powiatu, którzy wpłacili zaliczkę. Mogłoby być więcej, gdyby nie czujność jednego z panów. Mieszkaniec okolic Sierpca oferował, że prowadzi kursy na pracowników ochrony ze wpisem na listę do komendanta wojewódzkiego. Taki pracownik szybciej znajdzie prace, w jej znalezieniu też oferował swoją pomoc.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Kursy prowadził cały czas, nawet w Lipnie wynajmował jedno z pomieszczeń do zajęć praktycznych. Płacił za wynajem i miał wszystkie umowy. Nic nie wzbudzało zastrzeżeń właściciela lokalu. Schody zaczęły się, gdy zaoferował właścicielowi kursy.
- Zgodziłem się, cena była niska, zaoferowałem to również swoim znajomym - mówi nam mężczyzna. - Mieliśmy wpłacić zaliczkę, a resztę po kursie.
Kilka osób wpłaciło po 150 złotych zaliczki, ale do kursu, w którym udział miało wziąć osiem osób nie doszło.
- W dzień, kiedy miały odbyć się pierwsze zajęcia i mieliśmy wpłacić resztę, zacząłem dzwonić do tego pana, by zabrał ze sobą wszystkie pozwolenia - tłumaczy nam mężczyzna. - Tłumaczył mi, że wszystko zostawił w biurze i dowiezie mi w innym terminie. Dzwoniłem też do kilku instytucji, ale nikt nie znał tego pana, ani nie wiedział, że prowadzi kursy.
Mężczyzna jednak nie dojechał do Lipna. Panowie czekali na kursy lub sygnał od mężczyzny, co z wpłaconą zaliczką. Zapadła cisza, więc z dowodem wpłaty udali się na policję.
Sierpecka policja prowadzi w tej sprawie dochodzenie. Poszkodowanych jest więcej. Kilka firm z Sierpca i okolic miało złożyć pozew zbiorowy. Niektórzy już po kursie i wpłaceniu 900 złotych dowiadywali się, że ich zaświadczenia są nieważne.
Pogoda na dzień (08.02.2018) | KUJAWSKO-POMORSKIE
Źródło: TVN Meteo/x-news