Scenariusz jest zwykle podobny - oszust dzwoni do starszej osoby, podaje się za jej wnuczka lub siostrzeńca, prosi o sporą sumę.
- Ale przestępcy wymyślają co chwilę inne metody - ostrzega nas asp. Krzysztof Rogoziński, oficer prasowy rypińskiej komendy.
Tym razem oszuści posunęli się do wyjątkowo wyrafinowanego kłamstwa. Ucierpiał mieszkaniec Rypina, który stracił aż 64 tysiące złotych.
Czytaj także: Wnuczek i spółka. Jak pani Stanisława rozbiła szajkę wyłudzaczy
Jak do tego doszło?- Do mężczyzny zadzwoniła osoba podająca się za siostrzeńca, poprosiła o dokonanie przelewu - relacjonuje rzecznik policji. - Po kilku minutach, ze starszym mężczyzną skontaktował się rozmówca, który przedstawił się jako policjant. Fałszywy funkcjonariusz poinformował poszkodowanego rypinianina, że ten spokojnie może przelać pieniądze. Wytłumaczył, że policjanci o wszystkim wiedzą i właśnie na tej podstawie zatrzymają oszustów.
Podkreślił też, by - pod żadnym pozorem - nie rozmawiał na ten temat z innymi funkcjonariuszami. Wszystko miał zachować w tajemnicy.
Mężczyzna do tego stopnia uwierzył oszustowi, że nie chciał nawet rozmawiać z prawdziwą policją. W ciągu kilku dni zrobił przelewy na podane przez przestępców konto.
Mundurowi apelują o wyjątkową ostrożność. Jeśli coś wyda nam się podejrzane, zgłośmy to pod nr 112, 997 albo 54 230 82 00.
- Zróbcie to Państwo, gdy odbierzecie telefon z informacją, że ktoś z rodziny miał wypadek i pilnie potrzebne są pieniądze - podkreśla Krzysztof Rogoziński. - Przestępcy działający metodą "na wnuczka" bezwzględnie wykorzystują emocje oraz więzy rodzinne. Najczęściej na ofiary wybierają osoby starsze.
Czytaj e-wydanie »