Oszust w ratuszu!

     Żona pana Andrzeja P. jest lekarką.
     - Kilka dni temu zadzwonił do niej jakiś mężczyzna. Stwierdził, że jego żona jest bardzo zadowolona z zabiegu, który przeprowadzała moja żona. Powiedział, że w zamian za to, może
     _załatwić tanio komputery
     ponieważ, jako pracownik ratusza, może kupić ze swojej firmy używany sprzęt, który jest wyprzedawany. Bardzo się ucieszyliśmy, bo chcieliśmy właśnie kupić komputery. Ta oferta spadła nam z nieba - opowiada nasz Czytelnik.
     Pan Andrzej umówił się z oferentem. Pan "Grabowski", bo tak przedstawił się "urzędnik", przyjął go przed gabinetem wiceprezydentów, w budynku ratusza, na pierwszym piętrze.
     - _Przywitał mnie bardzo
     _elegancki mężczyzna
     w wieku około pięćdziesięciu lat. Powiedział, że mam mu dać 6800 złotych, a on je za chwilę przekaże swojej księgowej. Ona miała wpłacić gotówkę na konto ratusza, a ja odebrać sprzęt komputerowy. Coś jednak mnie "tknęło". Poprosiłem tego mężczyznę o dowód tożsamości. On bardzo spokojnie odpowiedział, że za chwilkę go przyniesie - mówi pan Andrzej.
     W chwilę później "Grabowski" zniknął za jakimiś oszklonymi drzwiami. Kiedy po kwadransie Andrzej P. zajrzał za nie, okazało się, że prowadzą one...
     na korytarz!
     Beata Kokoszczyńska, rzecznik prezydenta miasta, twierdzi, że ratusz nie wyprzedaje sprzętu komputerowego, bo sam nie ma go tyle, ile by potrzebował. - _Poza tym, nie ma takiej możliwości, żeby mogliby go kupować pracownicy. Niestety, nie mamy wpływu na takie incydenty. Do urzędu każdy może wejść - kończy Kokoszczyńska.