https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pacjent Zientarski

Monika Musiał
Od wielu dni Maciej Zientarski nie jest już w śpiączce. Na oddziale bydgoskiego szpitala towarzyszy mu żona. Lekarze i rodzina nie chcą informować, w jakim jest stanie.
Od wielu dni Maciej Zientarski nie jest już w śpiączce. Na oddziale bydgoskiego szpitala towarzyszy mu żona. Lekarze i rodzina nie chcą informować, w jakim jest stanie. Fot. www.menforum.pl
Maciej Zientarski został przewieziony na oddział rehabilitacji Szpitala Uniwersyteckiego im. dr. Jurasza w Bydgoszczy.

Pobudka w bydgoszczy

Pobudka w bydgoszczy

- Lekarze ze Szpitala Uniwersyteckiego w 2003 roku wybudzili, a potem rehabilitowali Piotra Winiarza, żużlowca Stali Rzeszów.
- Udało im się obudzić także po 19 latach śpiączki Jana Grabskiego z Działdowa.
- W Bydgoszczy (w X Wojskowym Szpitalu Klinicznym z Polikliniką) rehabilitowany był po wylewie w 2005 roku Józef Gruszka, poseł drugiej, trzeciej i czwartej kadencji Sejmu. Do naszego miasta trafił on po wybudzeniu ze śpiączki lekowej.

Lekarze jednak, na prośbę rodziny, nie chcą udzielać informacji na temat jego stanu zdrowia.

Jak wiadomo, od wielu dni Maciej Zientarski nie jest już w śpiączce. Na oddziale bydgoskiego szpitala towarzyszy mu żona. Lekarze i rodzina nie chcą jednak informować, w jakim jest stanie.

- Rodzina zastrzegła sobie, aby nie udzielać żadnych informacji na temat stanu zdrowia pana Macieja Zientarskiego - informuje Stanisław Prywiński, zastępca dyrektora ds. lecznictwa Szpitala Uniwersyteckiego im. Jurasza w Bydgoszczy.

Za szybko!
Przypomnijmy, że do wypadku, w którym ranny został Zientarski, a zmarł Jarosław Zabiega (dziennikarz motoryzacyjny), doszło 27 lutego przy ulicy Puławskiej w Warszawie.

Przyczyną była prawdopodobnie nadmierna prędkość - zdaniem policji nawet do 300 km na godzinę. W miejscu, gdzie ferrari 360 modena, którym kierował Zientarski, wypadło z drogi, obowiązywało ograniczenie prędkości do 50 km na godz.

Wybity z toru jazdy samochód prowadzony przez Zientarskiego, kilkadziesiąt metrów przejechał po trawie, by w końcu uderzyć w słup wspierający wiadukt. Auto rozpadło się na dwie części. Jedna z nich doszczętnie spłonęła.

Jarosław Zabiega, pasażer ferrari, zmarł na miejscu wypadku, a ciężko ranny Zientarski trafił do warszawskiego szpitala.

Prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo. Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym sprawcy grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności i dożywotnia utrata prawa jazdy.

Ewentualne pociągnięcie kierowcy do odpowiedzialności będzie jednak musiało poczekać. Od chwili feralnego zdarzenia Maciej Zientarski przebywał bowiem w Szpitalu Klinicznym Dzieciątka Jezus. Wyszedł wprawdzie ze śpiączki, i - jak donoszą media - jest przytomny, ale nie ma z nim kontaktu. Na rehabilitację został przewieziony do Bydgoszczy.

To nie pierwszy groźny wypadek dziennikarza motoryzacyjnego. W 2007 Maciej Zientarski uległ wypadkowi motocyklowemu, z którego jednak wyszedł bez poważniejszych obrażeń.

Ludzie pytają, jak to się stało, że bydgoski szpital przyjął Zientarskiego na oddział, skoro zwykli pacjenci muszą czekać na leczenie w kolejce, nawet po kilka miesięcy? I odpowiadają sobie, że Maciej Zientarski jest szybki nie tylko na szosie, udało mu się bowiem wyprzedzić kilkudziesięciu pacjentów oczekujących na rehabilitację w Bydgoszczy.

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

s
szuja
W dniu 28.09.2008 o 21:28, Dany napisał:

Osądzajmy sami siebie,a nie innych.Wszyscy jezdzimy jak wariaci-mówią o tym nasze mandaty.Ilu kierowców wścieka się na pieszych lub cyklistów,bo muszą przez nich trochę zwolnić?Wszyscy!!!Jestem kierowcą zawodowym i doskonale wiem co mówie.Życie pędzi coraz szybciej,a my tylko staramy się je dogonić-niestety czasem w głupi sposób.KTOŚ KTO NIC NIE ROBI,NIE POPEŁNIA BŁĘDÓW.Pozdrawiam.


A JA POZDRAWIAM BARDZO ZNANEGO JEGO TATUSIA.He,he,he!
D
Dany
Osądzajmy sami siebie,a nie innych.Wszyscy jezdzimy jak wariaci-mówią o tym nasze mandaty.Ilu kierowców wścieka się na pieszych lub cyklistów,bo muszą przez nich trochę zwolnić?Wszyscy!!!Jestem kierowcą zawodowym i doskonale wiem co mówie.Życie pędzi coraz szybciej,a my tylko staramy się je dogonić-niestety czasem w głupi sposób.
KTOŚ KTO NIC NIE ROBI,NIE POPEŁNIA BŁĘDÓW.
Pozdrawiam.
m
młoda
to co sie wydarzyło już jest przeszłością.nie mamy prawa go osądzać...on już jest ukarany choćby tylko tym że bedzie miał świadomość do końca życia że zabił człowieka:( a także swojego kolegę.
r
rynio
Już mi przeszło co do osądów.Dziś niech ten kierowca winien śmierci człowieka odpowie za ten czyn jak każdy obywatel który nie ma pieniędzy by się wykupić u adwokatów.Adwokat uniewinni każdego kwestia tylko za ile.
G
Gość
Ten cały Zientarski czy jak to się pisze powinien za to co zrobił pójść siedzieć na duuużo więcej niż przewiduje to prawo (max 8 lat pozbawienia wolności). Ten cały "dziennikarz" powinien odpowiadać karnie za zabicie człowieka, stwarzanie wielkiego niebezpieczństwa na jezdni (i poza nią), i za to, że bez kolejki trafił do najlepszej kliniki rehabilitacyjnej w Polsce. Co to ma być, że jeśli ktoś jest znany lub ma trochę kasy może minąć kolejkę 150 osób (od kilku miesięcy do kilku lat czekania), przypomnijmy że w tej kolejce są ludzie czasami bardziej poszkodowani niż kierowca nieswojego Ferrari. A jeśli jest możliwość tak szybkiego przyjęcia do tej kliniki, poproszę o wyjaśnienie mi jak to jest możliwe! WTEDY ODRAZU NAPISZE PRZEPROSINY I SPROSTOWANIE
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska