Pobudka w bydgoszczy
Pobudka w bydgoszczy
- Lekarze ze Szpitala Uniwersyteckiego w 2003 roku wybudzili, a potem rehabilitowali Piotra Winiarza, żużlowca Stali Rzeszów.
- Udało im się obudzić także po 19 latach śpiączki Jana Grabskiego z Działdowa.
- W Bydgoszczy (w X Wojskowym Szpitalu Klinicznym z Polikliniką) rehabilitowany był po wylewie w 2005 roku Józef Gruszka, poseł drugiej, trzeciej i czwartej kadencji Sejmu. Do naszego miasta trafił on po wybudzeniu ze śpiączki lekowej.
Lekarze jednak, na prośbę rodziny, nie chcą udzielać informacji na temat jego stanu zdrowia.
Jak wiadomo, od wielu dni Maciej Zientarski nie jest już w śpiączce. Na oddziale bydgoskiego szpitala towarzyszy mu żona. Lekarze i rodzina nie chcą jednak informować, w jakim jest stanie.
- Rodzina zastrzegła sobie, aby nie udzielać żadnych informacji na temat stanu zdrowia pana Macieja Zientarskiego - informuje Stanisław Prywiński, zastępca dyrektora ds. lecznictwa Szpitala Uniwersyteckiego im. Jurasza w Bydgoszczy.
Za szybko!
Przypomnijmy, że do wypadku, w którym ranny został Zientarski, a zmarł Jarosław Zabiega (dziennikarz motoryzacyjny), doszło 27 lutego przy ulicy Puławskiej w Warszawie.
Przyczyną była prawdopodobnie nadmierna prędkość - zdaniem policji nawet do 300 km na godzinę. W miejscu, gdzie ferrari 360 modena, którym kierował Zientarski, wypadło z drogi, obowiązywało ograniczenie prędkości do 50 km na godz.
Wybity z toru jazdy samochód prowadzony przez Zientarskiego, kilkadziesiąt metrów przejechał po trawie, by w końcu uderzyć w słup wspierający wiadukt. Auto rozpadło się na dwie części. Jedna z nich doszczętnie spłonęła.
Jarosław Zabiega, pasażer ferrari, zmarł na miejscu wypadku, a ciężko ranny Zientarski trafił do warszawskiego szpitala.
Prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo. Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym sprawcy grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności i dożywotnia utrata prawa jazdy.
Ewentualne pociągnięcie kierowcy do odpowiedzialności będzie jednak musiało poczekać. Od chwili feralnego zdarzenia Maciej Zientarski przebywał bowiem w Szpitalu Klinicznym Dzieciątka Jezus. Wyszedł wprawdzie ze śpiączki, i - jak donoszą media - jest przytomny, ale nie ma z nim kontaktu. Na rehabilitację został przewieziony do Bydgoszczy.
To nie pierwszy groźny wypadek dziennikarza motoryzacyjnego. W 2007 Maciej Zientarski uległ wypadkowi motocyklowemu, z którego jednak wyszedł bez poważniejszych obrażeń.
Ludzie pytają, jak to się stało, że bydgoski szpital przyjął Zientarskiego na oddział, skoro zwykli pacjenci muszą czekać na leczenie w kolejce, nawet po kilka miesięcy? I odpowiadają sobie, że Maciej Zientarski jest szybki nie tylko na szosie, udało mu się bowiem wyprzedzić kilkudziesięciu pacjentów oczekujących na rehabilitację w Bydgoszczy.