Zawisza Bydgoszcz - Czarni Żagań
ZAWISZA BYDGOSZCZ - CZARNI ŻAGAŃ 2:0 (2:0)
Bramki: Sobczak (26), Magdziński (45).
ZAWISZA: Witan - Warczachowski, Dąbrowski, Stefańczyk, Łukaszewski - Maziarz, Batata, Rybski (75. Podgórski) - Sobczak (86. Szal), Magdziński (67. Tarnowski), Kosmalski (80. Piętka).
Sędziował: Mariusz Wiśniewski (Olsztyn).
Żółte kartki: Dąbrowski oraz Chrobot.
Widzów - 2500.
Piłkarze Zawiszy i trener Mariusz Kuras przystępując do meczu z Czarnymi wiedzieli, że rywale w walce o awans wygrali swoje mecze. Ofensywne ustawienie 4-3-3 nikogo więc nie mogło zaskoczyć. Jednak przenikliwe zimno sprawiło, że pierwsze 20 minut toczyło się w niemrawym tempie, wiele było niedokładności, a jedyna groźna akcja miała miejsce w 10. minucie, gdy po dośrodkowaniu po ziemi Maziarza z piłką tuż przed bramką minął się Rybski. Inne akcje gospodarzy, głównie prawą stroną, likwidowali pewnie grający obrońcy gości, a wrzutki padały łupem bramkarza Buchli. Tylko w 27. minucie niepilnowany Kosmalski, z trudnej pozycji, oddał pierwszy celny strzał głową, jednak prosto w ręce golkipera przyjezdnych.
Dwa ciosy zawiszan
Kilkanaście sekund później obrona z Żagania "przysnęła". Znów koronkowa akcja tercetu Rybski, Kosmalski, Sobczak zakończyła się golem. Co prawda zawiszanie zdobyli go na raty (dwa strzały zablokowali obrońcy), ale trzecia dobitka Sobczaka z 5 metrów znalazła drogę do siatki.
Rywale po stracie gola zagrali aktywniej, m.in. groźny strzał Wróbla wypiąstkował Witan, ale to Zawisza prowadził grę. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się wynikiem 1:0, padł drugi gol da gospodarzy. Magdziński znalazł się sam z piłką na 30. metrze, nikt go nie atakował, więc zdecydował się na kąśliwy strzał, takiego typowego "szczura", w kierunku bramki Czarnych. Piłka wpadła tuż przy słupku obok kompletnie zaskoczonego Buchli.
Walczyli z pogodą
W drugiej połowie Zawisza kontrolował wynik, od czasu do czasu groźnie atakując. Najlepszą okazję zmarnował w 56. minucie Magdziński, który po podaniu Kosmalskiego z 5 metrów trafił w bramkarza leżącego na linii bramkowej. Chwilę później nad stadionem rozszalała się burza gradowa, która - razem z zimnem - odebrała piłkarzom siły i nieco ochoty do walki. Emocje wzbudził jedynie daleki lob Sobczaka, ale piłkę zmierzającą do pustej bramki wyekspediował jeden z obrońców.
W końcówce gra się wyrównała, lecz to bydgoszczanie byli bliżsi podwyższenia wyniku. Najpierw piłka po uderzeniu Szala minimalnie minęła słupek, a później w dogodnej sytuacji wysoko nad bramką strzelił Podgórski.
Niebawem wypowiedź trenera Kurasa w formie wideo.