- Pierwsze słyszę, że pielęgniarki nie chcą być "siostrami" - dziwi się lekarz z oddziału chirurgii w Nowym Szpitalu. Nie chce się przedstawić, wyjaśnia, że nie wolno mu udzielać wywiadów. Zdradza jednak opinię na temat kampanii społecznej, którą pielęgniarki prowadzą w całej Polsce. - Żadna z sióstr nie miała uwag, żebym się do niej zwracał inaczej, więc nie będę tego zmieniał. I, proszę mi wierzyć, tutaj nie panują stosunki feudalne, żeby którakolwiek obawiała się to powiedzieć.
Brat działa natychmiast
Na to wygląda, bo oddziałowa z oddziału chorób wewnętrznych "siostrowaniu" sprzeciwia się wprost. - Skoro ja jestem siostrą, doktor jest bratem. Szczęśliwie, takie porównanie działa na lekarzy natychmiast. Jeśli chodzi o pacjentów, starszych nie zmienimy, ale młodsi, mam nadzieję, zaczną się z "sióstr" powoli wycofywać - liczy Iwona Trochowska.
W świeckim szpitalu psychiatrycznym pielęgniarki myślą podobnie. - "Siostry" to średniowieczny relikt, kiedy w szpitalach pracowały zakonnice - przypomina Gabriela Chmiel, przewodnicząca związku pielęgniarek w tej lecznicy. Obawia się ona jednak, że miną lata, zanim Polacy odzwyczają się od "sióstr". - Wałkujemy ten temat od wielu lat i jest poprawa, ale znikoma. Szkoda, bo to spłycanie zawodu pielęgniarki - ocenia Gabriela Chmiel.
Świecie: pielęgniarki domagają się podwyżki
Magister to magister
Zarówno ona, jak i jej koleżanki po fachu podkreślają, że od pielęgniarek oczekuje się obecnie wyższego wykształcenia i specjalizacji. - Jestem magistrem pielęgniarstwa, a nazywa się mnie siostrą, podczas gdy psychologowie w moim szpitalu są magistrami. Podobnie jak farmaceuci, nierzadko technicy w tym zawodzie - zauważa Gabriela Chmiel.
Jeszcze inaczej widzą to pacjenci. - Myślałam, że "siostry" są zarezerwowane dla pielęgniarek jako oznaka zaufania i ukłon wobec troskliwości, którą okazują pacjentom. Ale skoro jest inaczej i panie tego nie lubią, nie będę ich uszczęśliwiać na siłę - obiecuje Maria Karwasz ze Świecia.
Czytaj e-wydanie »