Świat oszalał i pędzi na złamanie karku w przyszłość kreowaną z jednej strony przez jeźdźców postępu - vide Elon Musk, z drugiej - przez sztuczną inteligencję, która już nie jest tylko miłym dodatkiem w samochodzie w postaci nawigacji satelitarnej czy samobieżnego odkurzacza przemierzającego dywany w naszych pokojach. Ona potrafi znacznie, znacznie więcej i w przeciwieństwie do niektórych cały czas rzeczywiście się uczy, wyciąga wnioski i wchodzi na coraz wyższy poziom; nasze życie staje się coraz bardziej wyrafinowaną grą komputerową. Tym gorzej dla nas posługujących się zwyczajną inteligencją, tą mieszczącą się między uszami.
A jednak to staromodna logika trzyma cugle tej opartej na samo uczących się algorytmach. W Gruzji się nie udało i do władzy w wyniku ewidentnie zafałszowanych wyborów doszli ludzie, którym z Europą nie po drodze. W Rumunii „poniósł zwycięstwo” kandydat na prezydenta made in Tik Tok; jego marsz powstrzymali sędziowie logicznie dowodząc, że ktoś, kto działał tylko wirtualnie, nie powinien rządzić realnie.
Przed nami, jak mówią niektórzy - królewski rok: w 1025 roku Bolesław Chrobry został pierwszym koronowanym władcą Polski, pod koniec tego samego roku korona spoczęła na skroniach Mieszka II. Dawne to czasy, nikną w odmętach legend i mitów, jak ten o śnie Bolesława i mieczu, który później na Złotej Bramie kijowskiej wyszczerbion został. Jedyne to zachowane do naszych czasów insygnium koronacyjne z czasów Piastów. Skarb . I w tymże roku 2025 współczesny „król” Polan będzie wybierany. Łatwo ulec metaforze i dopatrywać się w akcie jak najbardziej demokratycznym (demos - lud) królewskiej proweniencji. Nie zmienia to jednak faktu, że wobec niepewnej przyszłości, rozchwianej teraźniejszości i bolesnej przeszłości majowe wybory mają w sobie wiele symboliki.
A my wszak kochamy się w znakach.
