"Uważamy za haniebne i nieetyczne wzbudzanie niepokojów wśród mieszkańców Grudziądza przez rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji o rzekomych podwyżkach stawek cen za wodę i odprowadzanie ścieków" - podczas dzisiejszej (środa) konferencji prasowej Tomasz Pasikowski, prezes MWIO odczytał oświadczenie zarządu spółki.
Głosy o takich podwyżkach pojawiają się w przestrzeni publicznej, m.in. mediach, na portalach społecznościowych. Mówią i piszą o tym m.in. radni opozycji.
Konferencja dotyczyła kontrowersji wokół zakupu przez "Wodociągi" kanalizacji deszczowej, którą za niemal 60 mln zł spółka kupiła od miasta. Na ten zakup MWiO pieniądze pozyskały z emisji obligacji.
Na zarzuty, że kanalizacja została kupiona za bardzo wysoką kwotę Tomasz Pasikowski odpowiedział: - Kanalizacja ta została wyceniona przez biegłego rzeczoznawcę, który ponosi pełną odpowiedzialność zawodową za jakość swojej pracy. I kieruje się wiedzą, którą zdobył w trakcie i wykształcenia, i praktyki. I trudno mi oceniać poważnie polemiki z biegłym rzeczoznawcą ze strony amatorskich znawców wszechrzeczy, kiedy nie mają oni przygotowania zawodowego ani koniecznego doświadczenia żeby z taką osobą czy z takim dokumentem polemizować.
Prezes MWiO liczył: za kanalizację deszczową spółka zapłaciła miastu ok. 59 mln zł, a dzieląc to przez długość sieci, czyli 107 tys. km, daje kwotę 551 zł za metr bieżący. - Gdybyśmy dzisiaj chcieli wybudować metr kanalizacji deszczowej, to - w zależności od użytego materiału - byłby to koszt od 1 do 2 tys. zł - przekonywał prezes Pasikowski.
Pasikowski podkreślił: - Transakcja dotyczyła majątku miejskiego: miasto sprzedało część swojego majątku spółce, której jest właścicielem. Moim zdaniem: brak poszkodowanego i brak szkody, ponieważ majątek został przemieszczony w obrębie jednej domeny. Tą domeną jest miasto Grudziądz.
Podczas dzisiejszej konferencji członkowie zarządu MWiO twierdzili, że nie ma możliwości, aby koszty wykupu obligacji rekompensować z podwyżek opłat za wodę i ścieki.
- Mogę zapewnić, że przejęcie kanalizacji deszczowej w żadnym stopniu nie będzie miało wpływu na poziom cen za wodę i ścieki. Nie ma takiej formalnej możliwości, ani biznesowej możliwości, ponieważ nie można finansować krzyżowo różnych działalności prowadzonych w obrębie spółki. Ci, którzy tego rodzaju strachy wzbudzają, robią to wyłącznie w celu udowodnienia swojej z góry przyjętej tezy, której ja nie znam - mówił prezes Pasikowski.
Z czego więc spłacane będą obligacje?
- Z przychodów związanych z eksploatacją kanalizacji deszczowej - mówił prezes Pasikowski. I zapowiadał: - Wprowadzimy system opłat za korzystanie z infrastruktury deszczowej na terenie miasta. Co nie będzie niczym nowym, bo taki system opłat obowiązuje od czerwca ubiegłego roku i opłata ta powinna być pobierana od stycznia 2020.
Wyjaśnijmy: w czerwcu ubiegłego roku rada miejska podjęła uchwałę w sprawie cen za odprowadzanie wód opadowych i roztopowych. Stawkę ustalono na 4 zł netto za odprowadzenie do kanalizacji deszczowej metra sześciennego wód opadowych lub roztopowych. Do uiszczania tej opłaty zobowiązane są - cyt. - "podmioty nieposiadające osobowości prawnej oraz podmioty gospodarcze, korzystające z nieruchomości lub ich części, w tym nieruchomości budynków i lokali z wyłączeniem obiektów mieszkalnych oraz podmiotów prowadzących działalność gospodarczą, na terenie których powierzchnia uszczelniona jest mniejsza od 750 m kw."
Jak zapewniła dziś Joanna John-Błażyńska, ta stawka jest wystarczająca, aby spłacić wyemitowane obligacje.
Kto będzie zobowiązany do uiszczania opłat za deszczówkę?
- To określi rada miejska w uchwale. W tej chwili przygotowujemy do dyskusji trzy warianty. I radni zdecydują, który z nich będzie obowiązującym prawem lokalnym - mówił Tomasz Pasikowski.
Joanna John-Błażyńska uściśliła: - Warianty będziemy przedstawiali prezydentowi i on zdecyduje, z którym z nich wystąpi do rady. Będziemy preferowali wariant, który będzie zawieszał w tym roku opłaty dla mieszkańców. Będzie to opłata roczna, chcemy ją rozłożyć na miesiące. Chcemy też, aby ta opłata roczna była niższa niż opłata za ścieki.
- Zapłacą ci, którzy będą korzystali z kanalizacji deszczowej. Tak jak w całej Polsce. - mówiła wiceprezes John-Błażyńska. I dodawała: - Jeżeli natomiast deszczówka będzie odzyskiwana np. do podlewania ogrodu, to nie będzie opłat.
Zapytany o śledztwo, które w sprawie sprzedaży kanalizacji deszczowej, które na wniosek radnego Andrzeja Wiśniewskiego, wszczęła prokuratura, prezes Pasikowski odpowiedział: - Mamy do czynienia z faktem wszczęcia śledztwa "w sprawie" - podkreślam: "w sprawie". Na razie jest to zrobione na podstawie donosu jednej osoby i przesłuchania jednej osoby. My będziemy bez emocji i starannie bardzo współpracować z prokuraturą, tak żeby dostarczyć jej prawdziwej wiedzy opartej o fakty, a nie o czyjąś lepszą lub gorszą wyobraźnię.
Prezes MWiO zapewnił, że spółka udostępni wszelką dokumentację, której zażąda prokuratura.
