Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy przestaną pić, gdy zakażą sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych?

Agnieszka Domka-Rybka
Czy uda się przywrócić stacjom ich prawdziwą funkcję, czyli tylko tankowanie paliwa?
Czy uda się przywrócić stacjom ich prawdziwą funkcję, czyli tylko tankowanie paliwa? Archiwum
Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach budzi kontrowersje. Resort zdrowia jest za. Sprzedawcy - przeciw.

Do nadużywania alkoholu przyznaje się coraz więcej naszych rodaków. Zakaz sprzedaży trunków na stacjach benzynowych ma ograniczyć liczbę kierowców, którzy nie tylko piją, ale po kielichu siadają za kółkiem.

- Kupuję piwo na stacji, ale, przysięgam, otwieram puszkę dopiero w domu - tłumaczy się Andrzej Mikołajski, mieszkaniec bydgoskiego Szwederowa. - Zresztą, to bardzo blisko mojego bloku i wygoda, że nie muszę dodatkowo jechać do sklepu.

Kostka masła czy piwo?

Tymczasem Senacka Komisja Praw Człowieka, Praworządności i Petycji właśnie zapowiedziała, że podejmie inicjatywę ustawodawczą zmierzającą do tego, by alkohol całkowicie zniknął z półek na stacjach.

W tej komisji zasiada m.in. senator PO z naszego regionu Jan Rulewski: - Trzeba przywrócić stacjom ich właściwą funkcję, co wszystkim wyjdzie na dobre, bo wpłynie na zmniejszenie spożycia napojów z procentami - uważa senator. - W zeszłym roku na naszych drogach zginęło ponad 4,5 tysiąca osób, z czego połowa tragedii była efektem picia alkoholu. Jak to jest, że w tak biednym kraju ludzi stać na zakup ponad 9 litrów piwa i prawie 5 litrów wódki rocznie? Dlaczego mamy tak mało stacji samoobsługowych? Stacjom nie zależy na takich usługach, bo dziś przy okazji tankowania ktoś kupi piwko, a one dodatkowo zarobią. Alkohol to u nas ogromny problem. Widziałem kiedyś, jak mężczyzna wybierał między kostką masła i piwem. Sięgnął po puszkę.

 - Stacja paliw to miejsce przeznaczone do tankowania zupełnie innych płynów - senacki pomysł popiera Czesława Marciniak, która prowadzi spotkania z trudną młodzieżą w Bydgoskim Ośrodku Rehabilitacji, Terapii Uzależnień i Profilaktyki "BORPA". - Piwo niedaleko dystrybutorów to niby ostrzeżenie: "Nie jedź po pijaku", ale tak naprawdę ciche przyzwolenie, żeby je kupić.

Będzie zakaz, będzie podwyżka

Za zakazem opowiada się też Ministerstwo Zdrowia powołując się na badania, z których wynika, że ograniczenie dostępności alkoholu wpływa na zmniejszenie jego spożycia.

- Coś takiego! - dziwi się Dawid Piekarz, rzecznik Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego Browarów Polskich. - Nie ma merytorycznych i naukowych argumentów, że dostępność piwa na stacjach wpływa na liczbę pijanych kierowców. Senatorowie swoim zakazem na pewno niczego nie zmienią.

Piekarz uważa, że drogą do wyeliminowania liczby nietrzeźwych z naszych dróg jest promowanie takich zachowań, jak niełączenie spożywania alkoholu z prowadzeniem pojazdów. Przypomina, że w 2008 roku branża piwna dobrowolnie wprowadziła oznakowanie "Nigdy nie jeżdżę po alkoholu".

- Badania i przykłady z innych państw nie potwierdzają związku sprzedaży alkoholu na stacjach z liczbą pijanych kierowców - twierdzi też Leszek Wieciech z Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego. Ostrzega nawet, że gdy z półek stacji benzynowych znikną trunki, w górę pójdą ceny paliw. Uważa, że główne przychody stacji pochodzą właśnie ze sprzedaży pozapaliwowej, m.in. alkoholu i papierosów.

- Nasze sklepy nie różnią się od innych, więc zakaz sprzedaży jakiegokolwiek produktu byłby sprzeczny z zasadą równości w traktowaniu uczestników rynku - przekonują też w biurze prasowym PKN Orlen.
 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska