Zimna, oszczędna scenografia, współczesne kostiumy i ani śladu kolorytu epoki elżbietańskiego renesansu. W taki sposób reżyser przedstawienia Grzegorz Wiśniewski postanowił przenieść na scenę "Marię Stuart", dramat Fryderyka Schillera, którego w polskich teatrach nie oglądaliśmy od ponad 30 lat.
W autorskim opracowaniu tekstu Wiśniewski skupił się przede wszystkim na tragedii człowieka uwikłanego we władzę. Ukazał jednostkę pełną intensywnych emocji, na nowo interpretując główne postaci dramatu.
Maria, królowa Szkocji, oskarżona o spisek na życie Elżbiety, oczekuje wyroku sądu. Nie traci jednak przekonania, że spotkanie z królową Anglii pozwoli im dojść do porozumienia. Elżbieta nie chce uchodzić za królobójczynię i szuka rozwiązania, aby nie na nią spadła odpowiedzialność za wydanie wyroku śmierci. Każda z władczyń ma swoich popleczników, ludzi "zaufanych", którzy w politycznym labiryncie zrobią wszystko, by utrzymać swoje względy - nawet za cenę czyjegoś życia. Gra polityczna jest bezlitosna.
W "Marii Stuart" ścierają się nie tylko dwie wielkie kobiece osobowości, ale także ludzka żądza władzy, namiętność, chęć zemsty. A wszystko to szalenie aktualne w wymowie.
Nic dziwnego, że spektakl Grzegorza Wiśniewskiego ma na swoim koncie aż dwie nagrody Konkursu na Teatralną Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Europejskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?