Pora na profesora

     Jak już informowaliśmy, poseł Chodynicki uznany został prawomocnym wyrokiem za kłamcę lustracyjnego. Obecny członek Partii Ludowo-Demokratycznej Romana Jagielińskiego kandydował do Sejmu z listy SLD. Jesienią 2002 roku poseł zgłosił swą kandydaturę na prezydenta Włocławka i stanął na czele działaczy lewicy, którzy wystawili konkurencyjne wobec SLD listy do Rady Miasta. Został za to wyrzucony z partii. Zgodnie z ordynacją mandat Chodynickiego przypada kolejnemu pod względem liczby zdobytych głosów kandydatowi z listy SLD. Jest nim były wiceprezydent Włocławka, wcześniej rektor Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej prof. Mirosław Krajewski. Dziś jednak nie jest on już członkiem "Sojuszu", jesienią ub. r. nie poddał się bowiem partyjnej weryfikacji.
     O profesorze Krajewskim pisaliśmy często i obszernie.
     Autor, wydawca, podatnik
     Jesienią ub. roku w artykule pt. "Autor, autor" ujawniliśmy, że były rektor dorabiał sobie do pensji, jako twórca licznych książek, głównie z dziedziny historii. Za jego rządów w wydawniczych planach uczelni dominowały książki rektora. Ale profesor postanowił jeszcze zaoszczędzić sobie na podatkach.
     Podległy mu prorektor posłusznie podpisywał sprzeczne z prawem umowy wydawnicze, w których jako autor figurowała należąca do Krajewskiego oficyna "Verbum". Cytowani przez nas specjaliści z prawa autorskiego nie mieli wątpliwości: twórcą może być jedynie człowiek z krwi i kości, ale nigdy - podmiot gospodarczy. Profesor podpisał sporo takich umów, dzięki temu mógł bezprawnie odliczyć sobie koszty i zaoszczędzić na podatkach za słone honoraria .
     Doktor zarzuca profesorowi
     Na reputacji profesora kładą się też cieniem zarzuty dotyczące jednej z jego wydanych przez uczelnię książek, "Słownika biograficznego Ziemi Dobrzyńskiej". Jeszcze przed jej drukiem historyk dr Piotr Gałkowski zarzucił mu w recenzji, że większość zawartych w tym słowniku tekstów ściągnięto żywcem z innych biografii, artykułów, czy monografii, z naruszeniem praw autorskich ich twórców. Krajewski, któremu na kilka miesięcy przed drukiem przysłano tekst recenzji, pominął ją milczeniem.
     Już w styczniu tego roku na posiedzenie Rady Wydawniczej WSHE trafiła kolejna wstydliwa sprawa dotycząca innej książki profesora, "Ziemia Dobrzyńska. Wydarzenia, ludzie, zabytki". W ostatnich dniach urzędowania rektora Krajewskiego uczelnia za 26 tys. zł kupiła od jego oficyny "Verbum" prawa do tej książki. Mimo to Rada Wydawnicza postanowiła wycofać przygotowany już do druku tom. Stwierdzono bowiem, że 18 z 45 arkuszy przepisano słowo w słowo z wcześniejszej książki rektora.
     Wiceprezydent rezygnuje
     W kolejnych artykułach ujawniliśmy też inne, wstydliwe szczegóły dotyczące profesora. Mimo podejmowanych przez blisko dwa miesiące prób, nie chciał on z nami rozmawiać. W 6 dni po pierwszej publikacji nadesłał jedynie oświadczenie. Nie ustosunkował się w nim do żadnego z zarzutów. Stwierdził m.in, że nadesłane mu wcześniej pytania nie zasługiwały na odpowiedź, stanowiły bowiem zbiór niewybrednych insynuacji.
     Wkrótce po naszych publikacjach Mirosław Krajewski zrezygnował z funkcji wiceprezydenta Włocławka. Dobrze poinformowane źródła twierdzą, że prezydent Władysław Skrzypek złożył mu propozycję nie do odrzucenia.
     W lipcu br. Urząd Kontroli Skarbowej zakończył też lustrację działalności wydawniczej WSHE za rządów Krajewskiego oraz należącej do niego oficyny "Verbum". Niestety, nie możemy napisać o wynikach tej kontroli, ponieważ osłania je tajemnica skarbowa.
     Teraz przed profesorem otwiera się szansa kariery na politycznych salonach. Będziemy uważnie śledzić jej przebieg.