Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potrzebne są nowe twarze. Nowoczesny polityk inaczej rozgrywa politykę komunikacyjną

Karina Obara
Karina Obara
Dr hab. Renata Mieńkowska-Norkiene: - W Polsce zdewaluowało się pojęcie elit politycznych. Po transformacji elity potrafiły rozmawiać z masami, bo działała „magia” wdzięczności przejścia ze starego do nowego systemu. Dziś jednak politycy rządzący za wszystko, co się dzieje w Polsce, obciążają poprzednie elity. Dehumanizując, obarczają odpowiedzialnością poprzedników, wzbudza się do nich pogardę.
Dr hab. Renata Mieńkowska-Norkiene: - W Polsce zdewaluowało się pojęcie elit politycznych. Po transformacji elity potrafiły rozmawiać z masami, bo działała „magia” wdzięczności przejścia ze starego do nowego systemu. Dziś jednak politycy rządzący za wszystko, co się dzieje w Polsce, obciążają poprzednie elity. Dehumanizując, obarczają odpowiedzialnością poprzedników, wzbudza się do nich pogardę. archiwum
Rozmowa z dr hab. Renatą Mieńkowską-Norkiene, politologiem z Uniwersytetu Warszawskiego.

Jarosław Kaczyński pozwał Lecha Wałęsę o naruszenie dóbr osobistych. Obaj zapowiadali, że są za porozumieniem, ale w sądzie patrzyli i odnosili się do siebie z pogardą. Wyrok zapadnie na początku grudnia. Czy ta scena przejdzie do historii, pokazując podzieloną Polskę?

W Polsce tego typu symbole jak ta scena odgrywają już coraz mniejszą rolę. Młodzi ludzie nie zwrócą na to szczególnej uwagi. Moi studenci interesują się polityką, ale nawet dla nich Wałęsa nie jest związany z upadkiem komunizmu czy z Nagrodą Nobla, ale bardziej ze swoją prezydenturą i z tym, w jaki sposób komentuje obecną rzeczywistość. Teraz Wałęsa i Kaczyński stoją po dwóch stronach, a przecież, co za paradoks, stali kiedyś po jednej, i to w kluczowym momencie. Dla tych, którzy interesują się polityką, konflikt Wałęsa - Kaczyński pokazuje, że nie potrafimy się uwolnić od przeszłości, ale też nie umiemy wznieść się ponad własne słabości. Obaj panowie uważani są za ludzi, którzy nie mają dystansu do siebie i świata, kiepsko u nich z poczuciem humoru. Młodzież patrzy już inaczej na świat, dla nich tak absurdalny podział powinien dawno zniknąć. Owszem, postawa Wałęsy i Kaczyńskiego pokazuje podział Polski, ale jest to podział na poziomie starszego pokolenia, a nie moich studentów.

A jaki jest podział wśród młodych?

Symbolizują go Patryk Jaki i Rafał Trzaskowski. Z jednej strony są to młodzi, którzy próbują uciec od historii, ale nadal konserwatywni, mają sympatie nacjonalistyczne, wpisują się w tę retorykę wstawania z kolan, dają nadzieję sfrustrowanym ludziom, którzy są w trudnej sytuacji na rynku pracy. Trzaskowski za to jest uosobieniem większej postępowości i namysłu nad trwałym rozwojem, który uwzględnia ekologię, prawa zwierząt, LGBT. Zobaczymy, co przyniesie fala Biedronia, ale nie spodziewam się, że to będzie więcej niż 10 proc.

Wielu młodych poszło za Pawłem Kukizem. Niedawno Kuba Wojewódzki przyznał, że to jego porażka, namawiał przecież do głosowania na Kukiza, który miał dać Polsce nową jakość.

Ale Kukiz to podobne myślenie o polityce jak w przypadku Jakiego. Tendencje światowe są trochę inne. Tu mamy establishment i elity liberalne, mamy antyelitaryzm i antyestablishmentowość, ale mamy też populizm, który próbuje udawać i jedno, i drugie, lecz tak naprawdę jest anty. Są też próby ratowania tego, co jest, ale to z góry skazane na porażkę.

Na razie populizm wygrywa.

Tak, ale jest też światełko w tunelu. W Niemczech widać to w przypadku dobrych wyników Zielonych. W ich przypadku nie jest to ani drastyczna reforma, ani establishmentowość, ani populizm. To ugrupowanie, które próbuje reformować w racjonalny sposób, choć wciąż nie jest zbyt popularne poza Niemcami. Nie wydaje mi się jednak, aby populizm ostatecznie wygrał. Zmusza za to elitę neoliberalną do zmiany myślenia, tonu, poszukania innego rodzaju komunikowania się ze społeczeństwem. To właśnie niewłaściwy sposób komunikacji jest przyczyną wielu obecnych problemów.

Co to oznacza w praktyce?

Wróćmy do Wałęsy i Kaczyńskiego. Obaj deklarowali, że się dogadają, ale górę wzięła ich osobista, urażona ambicja. Na takie emocjonalne zachowania pozwalali sobie właśnie politycy ich pokroju, to nie podoba się młodym, którzy nie są zainteresowani osobistymi słabościami polityków. Nowoczesny polityk już inaczej rozgrywa politykę komunikacyjną. Nawet jeśli pozwala sobie na radykalne hasła, to jest to zawsze element jakiejś strategii. Obecne elity jeszcze się nie nauczyły efektywnej komunikacji, ale doskonale robią to populiści, bo upraszczając przekaz, docierają do mas.
Dają recepty proste, ale nieprawdziwe.

Jest jakieś wyjście z tego impasu?

W Polsce zdewaluowało się pojęcie elit politycznych. Po transformacji elity potrafiły rozmawiać z masami, bo działała „magia” wdzięczności przejścia ze starego do nowego systemu. Dziś jednak politycy rządzący za wszystko, co się dzieje w Polsce, obciążają poprzednie elity. Dehumanizując, obarczają odpowiedzialnością poprzedników, wzbudza się do nich pogardę. Wyjścia są dwa. Po pierwsze edukacja, jako długotrwały proces. Najważniejsze jest jednak to, żeby elity się nie obrażały na populistów, ale próbowały zrozumieć, dlaczego dla wielu Polaków retoryka „wstawania z kolan” stała się tak istotna. Żyjemy w czasie eksperymentu społecznego, w którym potrzebne są nowe twarze polityków, na których nie ciążą oskarżenia o osobiste urazy i afery korupcyjne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Potrzebne są nowe twarze. Nowoczesny polityk inaczej rozgrywa politykę komunikacyjną - Gazeta Pomorska

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska