Powiat toruński. Wirus A/H1N1. Tu na niego uważamy

Więcej aktualności z Torunia znajdziesz na podstronie: www.pomorska.pl/torun

Choruje coraz więcej uczniów w naszym powiecie. Nieciekawie wygląda sytuacja w Zespole Szkół Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącym w Dobrzejewicach.
- W szkole mamy jedynie nieco ponad połowę uczniów. - przyznaje Janusz Iwański. - Taki stan mamy od czwartku ubiegłego tygodnia. Przeprowadzamy teraz próbne matury, choć brakuje 35 proc. uczniów klas maturalnych. Odwołaliśmy za to próbne egzaminy gimnazjalne, bo uczniów było zbyt mało. Rozważałem zamknięcie szkoły, ale takiej decyzji nie podejmę, bo teraz jedni uczniowie zaczynają chorować, a kolejni już wracają. Także niewiadomo, jak długo szkoła musiałaby być zamknięta.
W szkole tej są klasy w których na 22 uczniów obecnych jest jedynie 11. Nie pracuje też sześciu nauczycieli i połowa personelu obsługi szkoły.

- Uczulamy wszystkich, aby zachowali szczególną ostrożność - dodaje Janusz Iwański. - U jednego mojego ucznia wykryto wirusa grypy A/H1N1, dowiedzieliśmy się o tym w piątek po południu. Był on hospitalizowany, ale już wrócił do domu. Od 13 listopada nie chodził już do szkoły. Ten przypadek jeszcze wyostrzył naszą uwagę. Musimy dalej funkcjonować bez paniki. Dlatego na niedzielnej mszy mieszkańcy byli informowani, jak należy się zachowywać, aby ograniczyć ryzyko zachorowania.
Szkoły są monitorowane przez służby sanitarne. Jeśli brakuje w nich powyżej 20 proc. uczniów, a w przedszkolach ponad 40 proc. podopiecznych, muszą one zgłaszać to do odwołania w każdy czwartek do sanepidu. Z tygodnia na tydzień liczba zgłoszeń rośnie. W ubiegłym tygodniu toruński sanepid otrzymał 20 takich sygnałów. Decyzję o ewentualnym zamknięciu szkoły spowodowanej wysoką absencją podejmuje dyrekcja.

- W tym przypadku musi decydować zdrowy rozsądek - tłumaczy Marcin Piotrowski, naczelnik Wydziału Organizacyjnego Kuratorium w Bydgoszczy. - Trudno jest nam wyznaczyć granicę, od jakiej szkoły powinny być zamykane. Do tej pory z toruńskiego obszaru nie wpłynęło żadne zawiadomienie o takim zamiarze.
W chełmżyńskich placówkach edukacyjnych najwięcej dzieci brakuje wśród najmłodszych, czyli w przedszkolach.
Jest to poziom 25 - 30 proc. nieobecnych.
- W szkołach podstawowych i gimnazjach brakuje około 10 - 15 proc. ogółu uczniów - zaznacza Janusz Wilczyński, sekretarz miasta. - Z powodu niezadowalającej frekwencji w SP nr 5 przesunięty został egzamin uczniów klas szóstych. Nie można wprost stwierdzić, że niska frekwencja to wynik zachorowań na grypę, to także przeziębienia i świadome decyzje rodziców, którzy nie posyłają dzieci do szkoły.
Jednocześnie dodaje.
- Nie ma co ukrywać, w dużych grupach ryzyko zachorowań jest większe, dlatego dyrektorzy szkół powinni rozważyć organizację imprez np. andrzejkowych.
Wzrost nieobecnych widać również w Zespole Szkół im. Janusza Korczaka w Łubiance.

- Jeszcze do kuratorium naszej sytuacji raportować nie musieliśmy - mówi Jacek Żebrowski, dyrektor szkoły. - Średnio w szkolnych ławkach brakuje około 15 - 17 proc. uczniów. Jednego dnia brakowało już 20 proc. Wzrost liczby nieobecnych uczniów jest widoczny, ale nie jest dramatyczny.
W czernikowskiej szkole także uczniów na lekcjach ubywa.
- Do tej pory mieliśmy przeciętnie 20 proc. nieobcenych - mówi Dariusz Chrobak, dyrektor Szkoły Podstawowej w Czernikowie. - Jednak teraz ni ma już jednej czwartej uczniów. Jeśli tan wskaźnik powiększy się o kolejne pięć procent, to będę rozważał zamknięcie szkoły. Sytuacja jest wyjątkowa z dwóch powodów. Już w szkołach wyłapujemy podejrzane przypadki uczniów z objawami przeziębienia i informujemy o tym rodziców. Dodatkowo rodzice sami nie puszczają ich do szkoły.