Poznaniak Paweł Oleszak zorganizował akcję, która ma zwrócić uwagę na negatywne skutki masowego spożycia mięsa wśród ludzi. W sobotę, razem z innymi uczestnikami, kupił karpie, a następnie wypuścił je na wolność.
- W Polsce rocznie hoduje się 20 milionów świń, miliard kurczaków oraz 30 milionów karpi. Na każdym etapie firmy do hodowli używają chemii. Przykładem jest azotyn sodu, bardzo szkodliwy dla zdrowia. Kiedyś było znacznie mniejsze spożycie mięsa i nie dochodziło do tak wielu chorób - mówi Paweł Oleszak, organizator akcji i przeciwnik masowego zabijania zwierząt.
Jak piszą organizatorzy w mediach społecznościowych, karpie mają szeroko rozbudowany układ nerwowy. Ich zdaniem, ryby bardzo cierpią przez sposób, w jaki się je sprzedaje, transportuje, a w końcu zabija. Dodają, że karpie mają węch bardziej wrażliwy niż psy i wzrok lepszy niż koty.
Organizatorzy wrzucili do Warty również pokarm dla ryb. Uczestnicy akcji uchronili przed zabiciem na wigilię 20 karpi z hodowli ryb Rybex przy ul. Niestachowskiej.
- W hodowli panował straszny tumult. To przekracza ludzkie pojęcie. Żadna osoba nie miała ze sobą wiadra, wszyscy z woreczkami foliowymi. Następną akcję zamierzamy zrobić w lutym - mówi Paweł Oleszak.
Ceny karpia 2018 w sklepach największych sieci handlowych - ...