Janusz G., filolog do niedawna pracujący na UMK, został oskarżony o to, że przywłaszczył sobie fragmenty pracy doktorskiej dr Agnieszki Raubo, "O filozofie w renesansowym państwie". Opublikował je później i podpisał własnym nazwiskiem.
Czy to był plagiat? Prof. Janusz G. stanie przed sądem
Dr Agnieszka Raubo sama wysłała profesorowi swój tekst. Chciała, by ten pomógł jej opublikować go w czasopiśmie "Ogród". Plagiat odkrył jej brat, prof. Raubo.
- Wykluczyłam jakiekolwiek nieporozumienie - przyznaje poszkodowana badaczka. - Wysłałam ten tekst do profesora Janusza G. po to, żeby został opublikowany. Ufałam, że nie będzie on wykorzystany w inny sposób. Tekst leżał u profesora G. bardzo długo. I nagle ukazał się - ale pod jego nazwiskiem, w skróconej formie.
Początkowo Janusz G. nie przyznał się do winy. Ostatecznie zdecydował jednak dobrowolnie poddać się karze. Musi zapłacić 3 tys. zł grzywny i 30 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonej. Przez najbliższe 8 lat nie będzie też wykładał.
Do września profesor był jeszcze pracownikiem Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu - przebywał na urlopie zdrowotnym. Od kwietnia już nim nie jest. - Wiąże się to z orzeczeniem uczelnianej komisji dyscyplinarnej dla nauczycieli akademickich - mówi Marcin Czyżniewski, rzecznik prasowy UMK. - Komisja orzekła zakaz wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego przez 8 lat. Profesor nie odwołał się od tego orzeczenia, więc 1 kwietnia rozwiązaliśmy z nim umowę o pracę.
Uczelniane komisje mają prawo orzekać taki zakaz obowiązujący na terenie wszystkich uczelni wyższych w Polsce.
Wyrok nie jest prawomocny.
Czytaj e-wydanie »