Sąd Okręgowy w Toruniu podzielił opinię sądu niższej instancji, że dyrektor rażąco naruszył prawo. Lekarz ma tydzień na powrót do pracy w klinice, choć wyrok nie jest prawomocny.
Najpierw sielanka
Jeszcze rok temu nic nie zapowiadało, że Bogumił Kurowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Toruniu, tak nagle straci zaufanie do doc. Marka Orkiszewskiego kierującego w toruńskim szpitalu Klinikę Chirurgiczną Akademii Medycznej z Bydgoszczy. W połowie kwietnia wystawił lekarzowi opinię, którą można przyrównać do pochlebnej laurki.
- Stał się inicjatorem powołania w naszym szpitalu Katedry i Kliniki Chirurgii Dziecięcej i Traumatologii. Sumienny, pracowity, czuły, opiekuńczy i oddany lekarz - można przeczytać w opinii podpisanej przez dyrektora Kurowskiego.
Nagła utrata zaufania
Na początku kwietnia Orkiszewski ośmielił się wstawić w ówczesnej kasie chorych za niepublicznym zakładem opieki zdrowotnej "Nasz Lekarz" w Toruniu o zwiększenie ilości zakontraktowanych badań urodynamicznych. Dyrektorowi Kurowskiemu doniósł o tym Andrzej Puczycki, dyrektor ds. medycznych kasy chorych z Bydgoszczy: - Nie rozumiemy działania pracownika szpitala na rzecz konkurencyjnej jednostki - napisał, choć potem przed sądem wycofał swoje podejrzenie.
To doniesieni dało dyr. Kurowskiemu podstawę do nagłej utraty zaufania do lekarza i wręczenia mu wypowiedzenia pracy 1 lipca ubr. wraz z żądaniem natychmiastowego opuszczenia kliniki i nie wykonywania lekarskich obowiązków.
Larum podnieśli rodzice małych pacjentów. Zwłaszcza tych, którzy mieli już wyznaczone terminy na zabiegi chirurgiczne. Wielu z nich wie, jak dużo zawdzięcza Orkiszewskiemu: nie tylko zdrowie, ale i życie swoich dzieci. Nie było wtedy tygodnia, by w Toruniu nie zorganizowano protestów i pikiet mających przywrócić do pracy chirurga. Udało się to połowicznie: pod naciskiem opinii publicznej dyrektor Kurowski "pozwolił" lekarzowi pracować do końca wypowiedzenia pracy.
Przywrócenie pierwsze...
Zwolniony Orkiszewski sprawę skierował do sądu. Na sądowy werdykt kazali cierpliwie czekać Waldemar Achramowicz, marszałek województwa, niektórzy radni wojewódzcy, członkowie Rady Społecznej Szpitala, nawet senator Krystyna Sienkiewicz najpierw oburzona zwolnieniem rzadkiej klasy specjalisty nabrała wody w usta i też kazała czekać na sądowe orzeczenie.
W lutym tego roku Sąd Rejonowy w Toruniu orzekł, że dyrektor Kurowski nie miał prawa zwolnić Orkiszewskiego, ponieważ to rektor AM w Bydgoszczy powołał lekarza na stanowisko kierownika kliniki, a nie dyrektor. Na dodatek Orkiszewski został zatrudniony w ramach wieloletniego kontraktu, a nie o umowę na czas nieokreślony.
...i drugie do pracy
Tak jak przewidywano dyrektor Kurowski nie dał za wygraną i apelował wyrok Sądu Rejonowego. Tym samym - ponieważ wyrok nie uprawomocnił się - Orkiszewski nie mógł wrócić do pracy. Mecenas reprezentujący interesy szpitala wnosił przed Sądem Okręgowym w Toruniu o powołanie na świadka Akademię Medyczną . Sąd nie znalazł podstaw, by uwzględnić ten wniosek i oddalił apelację. Również orzekł, że dyrektor Kurowski nie miał prawa zwolnić Orkiszewskiego i tym samym rażąco naruszył prawo! Publiczność obecna podczas odczytywania wyroku nagrodziła sąd brawami. Nie było przedstawiciela szpitala.
Widząc dotychczasowy upór dyrekcji szpitala można przypuszczać, że skorzysta z przysługującej mu kasacji i sprawa trafi do Sądu Najwyższego. Jednak tym razem nie trzeba czekać na uprawomocnienie się wyroku: Orkiszewski ma prawo w ciągu siedmiu dni wrócić na stanowisko kierownika kliniki, a dyrektor Kurowski musi mu to umożliwić.
