A jak było na ostatniej sesji?
Mimo nacisków, a w niektórych przypadkach i rozmów z wyraźnym „zastanówcie się“, radni pod wodzą Andrzeja Kurka - niezmiennie wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej, dokonali zaplanowanych zmian.
Na ostatniej sesji przegłosowali odwołanie Grzegorza Koziełka, który w ostatnim zdaniu powiedział: - Stanowiska można pozbawić, szacunku i godności się nie odbierze.
Funkcje w żnińskiej Radzie Miejskiej zostały podzielone według planu 12 radnych: wiceprzewodniczącym za Elżbietę Gogolę został Włodzimierz Oźminkowski, szefową komisji budżetu za Adama Kowalewskiego Maria Błońska, przewodniczącym komisji rewizyjnej za Ireneusza Starczewskiego - Piotr Horka, komisji zdrowia za Marka Zielińskiego - Halina Krygier, komisji turystyki i promocji gminy za Tomasza Wysockiego - Jerzy Krynicki, a komisji porządku publicznego za Włodzimierza Oźminkowskiego - Idzi Mądry.
Szefostwo w komisjach zachowali: Lidia Cieślewicz, Leszek Kowalski, Sławomir Kujawa i Piotr Tomaszewski.
Dokonanie przewrotu - jak mówią niektórzy - zajęło radnym 5 godzin. Największe zainteresowanie wzbudziło odwołanie i powołanie nowego przewodniczącego.
W tym czasie na widowni, oprócz sołtysów i dyrektorów jednostek podległych gminie, siedział m.in. radny powiatowy Dariusz Kaźmierczak, który zaznaczył, że nie godzi się na to, co dzieje się w gminie, z nieuzasadnionymi - jego zdaniem - wydatkami (tu szczególny nacisk położył na wydatki w wioskach), ale i jednocześnie skomentował: - Nie jestem ani za jedną, ani za drugą stroną. Jestem za gminą (dla wyróżnienia zakładając szalik z biało - czerwonym akcentem).
W ocenie nie był osamotniony. Jeden z przysłuchujących się obradom powiedział z kolei „Pomorskiej“: - Wszystkim radnym odebrać diety. I wtedy przyjrzeć się, jak ich interesują losy gminy.
Jaki będzie następny ruch „dwunastki“? Sesja 23 marca i próba wpłynięcia na burmistrza w kwestii zmiany na stanowisku skarbnika gminy. Mówi się w tym kontekście o obniżeniu burmistrzowskiej pensji.
Kto i w jakim stopniu zyska na przewrocie? Pokażą to najbliższe wybory samorządowe.
Tymczasem wszystkie media obiegły zdjęcia pomostu przy liceum (sztandarowej inwestycji obecnej władzy gminnej). Obiektowi przygląda się powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. Póki co znów obowiązuje tu zakaz wstępu.
Co na to Grzegorz Koziełek?
Obszernie do zmian w radzie miejskiej odniósł się Grzegorz Koziełek - ten, który zdaniem wielu stracił w ostatnim czasie najwięcej, ponieważ nie dość że funkcję dyrektora szkoły, to teraz jeszcze szefostwo w radzie.
Oto jego wypowiedź, którą dwa dni przed nadzwyczajną sesją zamieściliśmy w wydaniu papierowym Pomorskiej, teraz przytaczamy ją tutaj:
- Nikt się do mnie wcześniej nie zwrócił z problemem, nikt mi nie zarzucał kwestii niezwoływania sesji, złego prowadzenia obrad czy złej współpracy z radnymi. Jest to dla mnie zaskoczenie, że mam być odwołany - mówi Grzegorz Koziełek, przewodniczący Rady Miejskiej. - Tym bardziej, że podpisali się pod tym koleżanki i koledzy, z którymi współpracowało się dobrze.
- Uzasadnienie (dołączone do projektu uchwały o odwołanie przewodniczącego) nie jest merytoryczne, nie odnosi się do działalności, do pracy przewodniczącego. Jest to według mnie decyzja polityczna, może nawet politykierska. Widocznie jest to tradycją w tej gminie, że tak ma być - komentuje Koziełek.
Jeśli chodzi o fragment wypowiedzi, że przewodniczący „nie potrafił arbitralnie stanąć ponad podziałami politycznymi w Radzie Miejskiej, a jedynie reprezentował interesy włodarza“, Grzegorz Koziełek odpowiada:
- Każdy szedł z kimś w wyborach. Ja szedłem z Robertem Luchowskim. I myślę, że w tej sytuacji mądra lojalność jest cechą pożądaną. Uważam, że program naszego komitetu jest - i myślę - będzie realizowany. Jeśli odwołanie ma podłoże rozgrywki z burmistrzem, to uważam, że to jest nie do końca zrozumiałe. W tej sytuacji należałoby rozmawiać z burmistrzem. Jeśli chodzi bowiem o mnie, nikt wcześniej żadnych konkretnych zarzutów mi nie przedstawił, nikogo nie obraziłem, nie przerywałem wypowiedzi, byłem co najwyżej strofowany, że ktoś, któryś z radnych, za długo się wypowiada. Uważam, że moja postawa jako organizatora działań radnych, nadzorującego przebieg obrad, była poprawna. Starałem się być wszędzie, gdzie byłem zapraszany, kontaktuję się z mediami, nie uciekam przez trudnymi tematami. Zatem podstawa odwołania podana w uzasadnieniu nie jest uczciwa.
- Co do przyszłości, powiem, że zależy mi niezmiennie na gminie Żnin, wbrew temu, co niektórzy radni tłumaczą, że jestem jakimś tylko pionkiem. Chciałbym widzieć tę gminę coraz zasobniejszą. Można wspierać będąc radnym lub działając społecznie. Nie wykluczam, że będę się dalej angażował w życie społeczne czy też polityczne. Nikt mnie nie zniechęci w taki dziwny sposób. Jestem tak ukształtowany (patrząc choćby rodzinnie wstecz), żeby działać nie tylko dla siebie, ale i innych. I będę to robił mimo nacisków czy to poprzez podległość służbową, czy inną. Nie boję się krytyki, natomiast jest dla mnie oburzające, jeśli ktoś się wtrąca w sprawy, na których się nie zna. Łatwo na kogoś napluć, trudno samemu podjąć wyzwanie.
Fragment wypowiedzi burmistrza po odwołaniu Grzegorza Koziełka:
