Na wczorajszej sesji Rady Miejskiej nieoczekiwanie zabrał głos radny Platformy Obywatelskiej Leszek Pepliński, który na poprzedniej sesji "napadł" na przewodniczącego komisji rewizyjnej Edwarda Gabrysia za to, że ten chciał go dyscyplinować za liczne nieobecności na posiedzeniach komisji. Były ostre słowa, a nawet oddawanie pieniędzy za ... diety.
Teraz Pepliński przemyślał i rzecz postanowił zakończyć po dżentelmeńsku.
- Chcę przeprosić za ostre słowa - powiedział do Edwarda Gabrysia. - A kolegów radnych za dyskomfort, który był ich udziałem. Chciałbym, żebyśmy się już na siebie nie gniewali i żeby wszystko było w porządku.
A ponieważ do Peplińskiego doszło, że radni na komisji podśmiewali się, że jest nieobecny, bo przeprowadza jeże przez jezdnię, by nie zginęły pod kołami samochodów, więc radny nawiązał także do swojej akcji w obronie ginących na szosach zwierząt.
Zażartował: - To nieprawda, że przeprowadzałem jeże, a wiewiórki - powiedział.
I na dowód przyjaźni wręczył Edwardowi Gabrysiowi maskotkę jeżyka.
Przepraszać jest znacznie trudniej niż atakować. Dlatego podziwiamy i mamy nadzieję, że przykład wezmą inni.