- Wychodzimy na ulice, by usłyszała nas władza i o naszych problemach dowiedzieli się mieszkańcy - mówi ratownik medyczny Mirosław Bałka. I kontynuuje: - Pracujemy po 400 godzin miesięcznie by utrzymać nasze rodziny. Sytuacja nie jest komfortowa dla nas, a przede wszystkim pacjentów ponieważ jesteśmy przemęczeni.
Ratownicy medyczni walczą o podwyżki. W sumie o 1,6 tys. zł. Dokładnie tyle otrzymały pielęgniarki. - Wykonujemy tę samą pracę, a dzieli się środowisko - bulwersują się ratownicy.
Domagają się też tego, by służbę upaństwowić. - Wówczas będziemy pracowali na etatach, tak jak policjanci czy strażacy - wyjaśniają. - Dzięki temu, będziemy mieli większą stabilizację zarobkową. Teraz większość z nas pracuje na kontraktach.
Ratownicy medyczni zaostrzają protest. Karetki jeżdżą na sygnale do wszystkich zdarzeń [wideo]
Ratownicy chcą też, by podwyżki objęły wszystkich: zarówno pracujących w zespołach wyjazdowych jak i na SOR-ach oraz oddziałach szpitalnych.
Grudziądzcy ratownicy włączają się w ogólnokrajowy protest. Chcą podwyżek
Pikieta pod Urzędem Wojewódzkim w Bydgoszczy to kolejna forma ogólnopolskiej akcji protestacyjnej. Najpierw były flagi na jednostkach pracy i czarne koszulki ubierane podczas dyżurów. Następnie przez tydzień karetki do każdego wezwania wyjeżdżały na sygnałach świetlnych i dźwiękowych. Teraz przyszedł czas na pikietę. Jeśli i to nic nie da, ratownicy zapowiadają wyjazd pod sejm. Ostatecznością ma być strajk głodowy.