Najbardziej zagrożony jest Włocławek, także Toruń i Ciechocinek. To nie przypadek! Odwlekana od lat budowa tamy w Nieszawie, która ma podeprzeć włocławską zaporę, spowodowała drastyczną erozję dna Wisły. Jak ujawniliśmy przed dwoma miesiącami, właśnie z tej przyczyny powstały idealne wręcz warunki sprzyjające rozmnażaniu się meszek. Stwierdzili to naukowcy z UMK. Wylęgarnia meszek znajduje się tuż pod włocławską tamą.
Już od pięciu lat we Włocławku i Toruniu trwa regularna wojna z meszkami. Potem przyłączyła się do niej Bydgoszcz i Ciechocinek. Oprócz naukowców ściągnięto śmigłowce i wyspecjalizowane firmy.
W fabryce meszek
- W tym roku inwazja meszek zaczęła się około 20 maja. Byliśmy jednak bezsilni, bo padały wtedy deszcze, a woda spłukuje owadobójcze środki z liści - mówi szef włocławskiego wydziału antykryzysowego Janusz Majerski.
Opryski zaczęły się 27 maja. Do ub. tygodnia dokonano na miasto trzech śmigłowcowych nalotów. Częściej prowadzono opryski z ziemi. Najbardziej zagrożone są tereny nadbrzeżne, dzielnica Zawiśle, Park Sienkiewicza, cmentarz komunalny i osiedle Michelin. Rozpylano też środki na przystankach autobusowych. Do tej pory akcja kosztowała miasto ok. 120 tys. zł, w sumie zarezerwowano na nią 150 tysięcy.
Naczelnik zatrzymał Wisłę
Ale były też bardziej radykalne działania. Naczelnik Majerski nie kryje, że 27 maja na trzy godziny wstrzymano przepływ wody przez włocławską tamę. W ten sposób obniżył się poziom rzeki, odsłaniając m.in. zbudowany z kamieni próg podpiętrzający, który zabezpiecza tamę. Tam właśnie najlepiej rozmnażają się larwy meszek. Na jednym kamieniu wielkości dłoni stwierdzono średnio 300-400 osobników. Próg opryskano środkami odpornymi na wodę. Po paru dniach znów wstrzymano rzekę i okazało się, że larwy zostały zdziesiątkowane.
Dr Tomasz Kakareko z toruńskiego UMK regularnie monitoruje liczebność meszek. W roli przynęty występują urzędnicy z wydziału antykryzysowego. Przez 5 minut naukowiec łapie specjalnym sitkiem ściągające do ofiary insekty. Jeszcze kilka lat temu w jednej takiej próbie łapano 600-700 osobników, tej wiosny już tylko 100-150. Gdy liczba spada do 30-50, zawiesza się opryski. Monitoring wykazuje, że inwazja pomału zbliża się już do końca.
Kuracjusze im nie smakują
Podobne zdanie ma dr Krzysztof Szpila z UMK, który w Toruniu odpowiada za walkę z meszkami. Pojawiły się one tu po 17 maja. Szczyt inwazji nastąpił 5 czerwca, gdy w jednej próbie stwierdzono rekordową liczbę 117 sztuk. Najbardziej zagrożone są tereny nadbrzeżne oraz Bydgoskie Przedmieście. W sumie na walkę z insektami przeznaczono ok. 100 tys. zł. Wykonano jeden nalot śmigłowcowy i opryski naziemne.
W Bydgoszczy wykonano tylko jeden oprysk, a w Ciechocinku odwołano zabiegi. Rozmiary plagi były bowiem znacznie mniejsze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Prześledziliśmy przemianę włosów Majdana. Było ściernisko, a dziś jest San Francisco
- Peretti po raz pierwszy na mieście od śmierci syna. Poszła do knajpy gwiazd [FOTO]
- Tak Ostrowska-Królikowska traktuje nieślubne dzieci. Nie każdego na to stać
- Ewa Farna chudnie w oczach! Wyciska z siebie siódme poty na sali treningowej