Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Sycz: Nie będzie rewolucji w Lotto Bydgostii

Kazimierz Fiut
Tomasz Czachorowski
Zostałem obdarzony zaufaniem, ale wiem, że czeka mnie trudne zadanie - mówi ROBERT SYCZ, nowy prezes Lotto Bydgostii.

Co pana skłoniło pana do kandydowania na stanowisko prezesa klubu?
Ostatnio sporo rozmawiałem z prezesem Zygfrydem Żurawskim o przyszłości klubu. Pytałem, co się stanie, jeśli nie będzie żadnego kandydata. Odpowiedział, że władze miasta skierują do klubu komisarza. Nie chciałem do tego dopuścić. Po rozmowach z żoną Anią i jej aprobacie, postanowiłem zgłosić swoją kandydaturę.

Gdy na ten sam krok zdecydowała się Anna Tataruch, wiceprezes ds. finansowych, członkini zarządu PZTW, nie myślał pan o wycofaniu kandydatury?
Była taka myśl, ale jak na sportowca przystało, postanowiłem stanąć do rywalizacji. Byłem przekonany, że wybiorą Anię, bardziej doświadczoną w zarządzaniu klubem, znającą tajniki związane z finansami.

Wyborcy postawili jednak na Roberta Sycza...
I było to dla mnie wielkie zaskoczenie, że zostałem obdarzony takim zaufaniem, za co serdecznie wszystkim dziękuję. Doskonale zdaję sobie jednak sprawę, że czeka mnie trudne zadanie.

Prezes w Lotto Bydgostii to funkcja społeczna, a rodzinę trzeba utrzymać.
Dlatego nadal będę pracował w kadrze wioseł krótkich, mam też olimpijską emeryturę.

Jak chce pan rozwiązać komunikowanie się z zarządem. Mieszka pan w Warszawie, sporo czasu spędza na zgrupowaniach i zawodach, a klub ma lokalizację w Bydgoszczy.
Gdy jadę z Wałcza do domu lub odwrotnie przejeżdżam przez Bydgoszcz, można ustalić dogodny termin spotkań. W dobie pandemii nauczyliśmy się też przeprowadzać spotkania zdalnie. Można to kontynuować.

Doskonale radził pan sobie z wiosłowaniem, teraz sprawdza się w roli szkoleniowca. Kierowanie klubem i to od wielu lat najlepszym w Polsce, to zupełnie inne wyzwanie. Są obawy?
To dla mnie całkowita nowość. Będę musiał przejść szybki kurs prowadzenia rozmów, negocjacji z potencjalnymi partnerami klubu, władzami miasta, województwa. W tych tematach bardzo liczę na pomoc dotychczasowego prezesa Zygfryda Żurawskiego, a także Magdaleny Fularczyk-Kozłowskiej, także złotej oraz brązowej medalistki IO, która po zakończeniu kariery zaangażowała się w pracę w klubie i odpowiada za marketing i promocję oraz pozostałych członków zarządu.

Czekają pana też liczne spotkania i rozmowy z mediami.
Gdy byłem zawodnikiem nie przepadałem za kontaktami z mediami. Nie czułem się w tym mocny. Z latami jest coraz lepiej. Bardzo pomogło mi w tym ukończenie studiów na kierunku Organizacja i Zarządzanie Sportem w Wyższej Szkole Gospodarki w Bydgoszczy oraz Trenera Biznesu w Brian Tracy International w Warszawie. Daję sobie radę.

Często nowy prezes ma swoją wizję prowadzenia klubu, pan też ma swoje pomysły?
Do Bydgostii trafiłem przed 23 laty, jako podwójny mistrz świata. Moja przeprowadzka z Zawiszy nie była przypadkowa. Wiedziałem, że klub na Żupach jest profesjonalnie prowadzony, dba o zawodników. Bez Lotto Bydgostii kierowanej przez prezesa Żurawskiego nie byłoby dwóch moich złotych medali na igrzyskach w Sydney i Atenach, a potem następnych zdobytych przez Miłosza Barnatajtysa, Bartka Pawełczaka, Magdę Fularczyk-Kozłowską, Natalię Madaj czy Monikę Chabel. I trwającej od 1993 dominacji na krajowym podwórku. Nie będzie więc rewolucji w klubie, a kontynuacja tego, co do tej pory się sprawdzało. Mając tak wspaniałą przystań, chcemy promować naszą dyscyplinę wśród mieszkańców. Prężnie rozpoczęła działać sekcja wioślarstwa amatorskiego, rozwijają się mastersi, myślimy o osobach z niepełnosprawnościami.

Kolejne tytuły Drużynowego Mistrza Polski były priorytetem prezesa Żurawskiego. Klub podąża w kierunku 30. z rzędu triumfu. Pod wodzą Roberta Sycza będzie kontynuacja?
Czemuż by nie. To świadczy o dobrze ułożonej piramidzie szkoleniowej i doskonałej pracy wszystkich szkoleniowców.

Pana kadencja zakończy się za dwa lata po igrzyskach w Paryżu, czy potrwa dłużej?
Ocenią mnie wyborcy. Chciałbym, by moja prezesura kojarzyła się z sukcesami. Wierzę, że wrócimy na medalową, olimpijską ścieżkę. Będę miał na to wpływ; współpracuję z trenerem kadry Aleksandrem Wojciechowskim w wiosłach krótkich, gdzie ważną postacią jest Mateusz Biskup. Liczę, że żeńska czwórka podwójna z Joanną Dittmann zadomowi się w światowej czołówce, a doświadczenie Mikołaja Burdy przyczyni się do udanych startów czwórki bez sternika. Nie wykluczam ataku na kadrowe osady młodszych, jak choćby Pauliny Chrzanowskiej, Izabeli Gałek, Klaudii Pankratiew, Małgorzaty Strybel, Tomasza Lewickiego czy Jakuba Karweckiego.

Do realizacji tych zamierzeń potrzebne są finanse. Jest pan gotowy do rozmów z potencjalnymi partnerami?
Dotacje z miasta i województwa zabezpieczają szkolenie młodzieżowe, choć z tego co udało mi się ustalić, w tym roku zostały obniżone. W tej sytuacji część kosztów zgrupowań swoich pociech będą musieli ponieść rodzice. Co do seniorów, mamy ważną umowę z Totalizatorem Sportowym, lecz tylko ten rok. Mam nadzieję, że przedłużymy ją do igrzysk w Paryżu.

Czego życzyć nowemu prezesowi Lotto Bydgostii?
Wytrwałości w dążeniu do celu, a jest nim dobro sportowców, szkoleniowców, całego klubu, w którym też prężnie działają sekcje żeglarstwa morskiego i kajakarstwa turystycznego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska