Spis treści
Rok 1994. Agnieszka i Roman Molendowie przejmują 12-hektarowe gospodarstwo, które dotąd prowadzili rodzice młodego rolnika. Było w nim wszystkiego po trochu, produkcja mieszana - roślinna i zwierzęca.
6 hektarów za 42 mln złotych
Ale młodzi gospodarze stawiają na produkcję roślinną. Chcą ją rozwijać. Z Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa (poprzedniczki KOWR-u) kupują 6 hektarów. - Za czterdzieści dwa miliony złotych! - wspomina pan Roman. - Na części tych nowych gruntów, a dokładniej na dwóch hektarach, zasadziłem ziemniaki Bila i jesienią zebrałem plon wart osiemdziesiąt milionów!
Oczywiście to czasy przed denominacją, więc kwoty były znacznie wyższe, ale nie w tym rzecz. - Najistotniejsze jest to, że kiedyś takie inwestycje miały sens, bo szybko pieniądze się zwracały - dodaje rolnik.
Rozwój - tak, ale z rozsądkiem
Wciąż zamierzają rozwijać gospodarstwo, ale - jak podkreśla pan Roman - nie za wszelką cenę.
Dziś ich rodzinne gospodarstwo zajmuje 200 hektarów, w tym 60 ha to dzierżawione grunty.
Aż na 30 hektarach uprawiają cebulę. - Sprzedajemy ją na Rynku Hurtowym Bronisze - mówi gospodarz, który zauważa, że w produkcji tego warzywa bywają lata lepsze i gorsze. Ten sezon najlepszy nie jest z powodu dużego importu holenderskiej cebuli.
Poza tym nie tylko w gminie Kruszwica, ale i w innych częściach powiatu inowrocławskiego, cebula zajmuje spore obszary, a takie zagęszczenie upraw stwarza zagrożenie większą presją chorób i szkodników.
Nawadnianie jest koniecznością
Na szczęście ich cebula jest zdrowa, chociaż w połowie czerwca niedobory opadów były widoczne. - Bez systematycznego nawadniania uprawa cebuli byłaby niemożliwa, a to nasza sztandarowa uprawa - dodaje pan Roman, który podkreśla, że 80 proc. ich gruntów jest nawadnianych. A od ubiegłego roku koszty deszczowania, głównie ze względu na drożejącą energię elektryczną, rosną. - Aż strach pomyśleć, jakie to będą koszty od lipca! - zauważa rolnik.
Systematycznie nawadniane są też ziemniaki. Na ich polach, zarówno te skrobiowe jak i jadalne, zajmują łącznie 8 ha. Uprawiają także pszenicę na 45-ciu ha, buraki cukrowe zajmują 43 ha, kukurydza - 30 ha, rzepak - 12 ha, żyto - 10 ha, a na pozostałych polach rosną rośliny bobowate.
To też może Cię zainteresować
Buraki cukrowe są bardzo ważną uprawą w ich gospodarstwie. - Dają stabilny dochód - podkreśla pan Roman, który jest członkiem zarządu głównego Krajowego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego oraz sekretarzem Okręgowego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego w Bydgoszczy.
Ich buraki w Skotnikach wyglądają wzorcowo, chociaż pan Roman zwraca uwagę, że w tym sezonie problemem dla wielu plantatorów są m.in. mszyce, choroby grzybowe, a nawet szarek komośnik.
Inwestują dla następców
Rolnicy sporo inwestują, rozwijają gospodarstwo, ale największym ich skarbem jest rodzina. - Mamy trzy córki - mówi pan Roman. - Najstarsza Monika jest prawniczką i mieszka z rodziną w Poznaniu. Średnia Patrycja - skończyła Szkołę Główną Handlową w Warszawie, pracuje dla warszawskiej firmy, ale z mężem mieszka w Kruszwicy. Najmłodsza Justyna skończyła kosmetologię w Toruniu, pracuje w Urzędzie Gminy w Kruszwicy.
Zatem kto przejmie ich rodzinne gospodarstwo? Roman Molenda mówi z uśmiechem: - Nadzieją jest wnuczek (synek najstarszej córki) lub narzeczony najmłodszej córki, który jest zawodowym strażakiem, ale pochodzi z gospodarstwa.
Artykuł ukazał się na łamach czerwcowego, kujawsko-pomorskiego wydania Strefy Agro.
