Tzw. "piątka dla zwierząt" budzi bardzo dużo emocji:
- Jeśli będzie trzeba, to pojadę na kolejny protest do Warszawy, bo przyszłość wszystkich gospodarstw jest zagrożona - twierdzi Janusz Adamczyk, rolnik z Kosowa (pow. Świecki), który jest nie tylko producentem serów (wielokrotnie nagradzanych), ale i wołowiny. - Rządzący próbowali rozbić nasze środowisko wycofując się z wprowadzenia zakazu uboju rytualnego drobiu, ale to się nie udało. Na ostatnim proteście widziałem także producentów drobiu. Oni już stracili na tym całym zamieszaniu, bo za kurczaki w wadze żywej dostają o ok. 1,20 zł mniej.
Zamieszanie wpływa na ceny
Jego zdaniem ustawa, nazywana piątką Kaczyńskiego, przyczyniła się do spadku cen w skupie wołowiny. - Pośrednicy oferują 5,50 zł za kilogram żywej wagi – mówi Adamczyk. - Przed rokiem było to około 7 zł, zaś 12 lat temu dostawałem ok. 8 zł/kg.
„Każdy poseł musi sobie zdawać sprawę, że to jego decyzja ma wpływ na budowanie rzeczywistości w Polsce. Dlatego odwiedzimy biura posłów, którzy zagłosowali przeciwko polskim rolnikom. Rolnicy są przygotowani na to, by oznaczyć te biura w odpowiedni sposób, by pokazać, że tam są zdrajcy polskiej wsi, bo w Sejmie dokonała się zdrada. (...)” - czytamy wpis w mediach społecznościowych zamieszczony przez ruch AgroUnia.
Jednak w organizacji protestów dotyczących ustawy o ochronie zwierząt bierze udział wiele organizacji rolniczych. Zapowiadają one, że w najbliższą środę (21 października), zablokują cały kraj.
Stowarzyszenie Obrony Praw Rolników Producentów i Przetwórców Rolnych informuje, że rolnicze protesty mogą się odbyć w środę na drogach wokół Bydgoszczy. Gospodarze wyjadą traktorami na "piątkę” w miejscowościach Włóki i Trzeciewiec. Manifestacje zaplanowano także na drogach nr 10, 80 i 25 oraz koło Szubina i Żnina. Początek o godz. 9, protesty mogą potrwać 2,5-3 godz.
Niektórzy rolnicy planują również wizyty w biurach poselskich i senatorskich, możliwe są też manifestacje w miastach powiatowych.
Skorzystali z zachęty
Rolnicy mają żal, że przez wiele lat zachęcano ich do produkcji wołowiny i oni w to uwierzyli.
- Na produkcję wołowiny postawiłem w latach 2013-2014. Wówczas - po udaremnionej próbie wprowadzenia zakazu uboju rytualnego - ceny w skupie wzrosły do 13,80 zł za klasę O i uwierzyłem, że taka produkcja może się opłacać - mówi Mateusz Stachowiak z miejscowości Rzemieniewice (pow. nakielski). - Dziś producenci wołowiny wiele stracili. Zamieszanie dotyczące planowanych zakazów zrobiły wiele złego. Trzeba z tą informacją dotrzeć i do lokalnych posłów!
- To nieprawda, że ubój rytualny bydła związany jest z większym cierpieniem niż ten „rutynowy”! - dodaje Janusz Adamczyk, który uważa, że także konsumentów należy informować uczciwie.
