Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego - z takim hasłem torunianie jechali do Rybnika. Menedżer Jacek Frątczak postanowił ściągnął tam nawet Grega Hancocka. - Skoro nie może pomóc na torze, niech pomaga w inny sposób, obserwuje, podpowiada - mówił menedżer „Aniołów”.
Swojej drużynie zakazał korzystania w parkingu z telefonów komórkowych, by nic nie rozpraszało ich w walce o punkty.
A wiadomo było, że będzie ciężko. Poza Hancockiem, ze składu znów wypadł Adrian Miedziński. W sobotę okazało się, że od kontuzji zawodnika minęło za mało czasu. - Wolę postawić na zdrowego, umotywowanego Grzegorza Walaska. Jest ciężko, ale nic na to nie poradzimy. Nie wycofuję się z wcześniejszych deklaracji, jedziemy do Rybnika po zwycięstwo - podkreślał Frątczak.
Tak on, jak i toruńscy kibice z niepokojem spoglądali pewnie na wyniki sobotniej rundy Grand Prix w Malilli. Tam na motocyklu szalał lider ROW Fredrik Lindgren, a Chris Holder prezentował się - delikatnie mówiąc - przeciętnie.
Kłopoty chyba zmobilizowały całą drużynę, bo to torunianie przejęli w Rybniku inicjatywę!
ZOBACZ: ROW Rybnik - Get Well Toruń. Zapis relacji na żywo
Planem minimum było zdobycie punktu bonusowego, czyli obrona 16-punktowej przewagi z pierwszego spotkania. Dlatego żużlowcy Get Well jechali taktycznie. Gdy w pierwszym wyścigu ze startu uciekł im Lindgren, skupili się na przypilnowaniu, by bez punktów do mety dotarł Damian Baliński. Jazda parą była kluczem do sukcesu - w 3. biegu Michael Jepsen Jensen przez trzy okrążenia pilotował Grzegorza Walaska, co skończyło się podwójną wygraną i objęciem prowadzenia w meczu!
Na sześciopunktową stratę miejscowi zareagowali natychmiast. W 5. wyścigu za słabego Madsa Korneliussena pojechał Lindgren. Szwed nie pomógł jednak drużynie, bo przy próbie ataku na jadącego z przodu Pawła Przedpełskiego, doprowadził do wypadku i został wykluczony z powtórki.
Przedpełski do parkingu wrócił w karetce i jak się okazało - nie mógł kontynuować jazdy w tym spotkaniu. Ledwo zaleczona kontuzja lewej nogi znów dała o sobie znać...
Sytuację w sieci ostro skomentował Przemysław Termiński. - Cóż.... Lindgren dostał polecenie wyeliminować jednego z liderów Torunia i zrobił to. Skutecznie. Cud, że nie zabił Pawła. Za taką akcję powinna być czerwona kartka - napisał właściciel toruńskiego klubu. Potem skorygował wpis, wyrzucając fragment o tym, że Lindgren „dostał polecenie”.
ZOBACZ: Kontuzja Przedpełskiego. Ostra reakcja Termińskiego
Torunianie, choć już bez Przedpełskiego w składzie, nie odpuszczali. A ROW próbował ratować wynik kolejnymi taktycznymi zmianami. W 7. biegu za Balińskiego pojechał Tobiasz Musielak, ale gospodarzy zatrzymał Chris Holder! Trzecią próbę gospodarzy - Kacper Woryna za Chmiela w 8. biegu - storpedował Jack Holder.
W połowie meczu było już praktycznie przesądzone, że Get Well zdobędzie bonus. Walka toczyła się jednak o pełną pulę. Zapowiadała się nerwowa końcówka, bo w 11. biegu gospodarze doprowadzili do remisu. W chwile później wyszli na prowadzenie. O zwycięstwie w meczu przesądzili w 14. wyścigu Woryna z Lindgrenem.
ROW RYBNIK - GET WELL TORUŃ 49:41
ROW: Lindgren 10+2 (3,w,1,1,3,2), Baliński 0 (0,-,-,-), Musielak 13+1 (1,3,2,2,2,3), Korneliussen 1+1 (0,-,1,0), Kurtz 11+1 (1,3,2,3,2,0), Woryna 13+1 (3,0,1,3,3,3), Chmiel 1 (1,0,-);
GET WELL: Przedpełski 1+1 (1,-,-,-), J.Holder 7 (2,1,3,0,1), Jensen 5+1 (3,1,0,1,0), Walasek 9+2 (2,2,2,2,1), Ch.Holder 11+2 (2,3,3,1,2), Kaczmarek 2 (0,2,0,0), Kopeć-Sobczyński 6 (2,3,0,0,1).
DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU