Ekologicznego, na europejskim poziomie, z wystarczającą ilością miejsca dla klientów. Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Toruniu po rozpatrzeniu odwołania kilku sąsiadów stacji, uchyliło decyzję i przekazało sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Jesienią ubiegłego roku pozytywnie do rozbiórki istniejącej stacji i budowy nowej odniósł się burmistrz, starosta oraz Państwowy Inspektor Sanitarny. Wydano decyzje o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację przedsięwzięcia. Sześć sąsiadek stacji wniosło o uchylenie postanowień w całości. Ich zdaniem decyzja narusza ich prawa i uprawnienia do korzystania z ich nieruchomości oraz wskazują, że nie została określona strefa zagrożenia skażeniem i wybuchem ze stacji paliw. Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Toruniu stwierdziło też, że naruszono przepisy postępowania administracyjnego, gdyż sąsiadów nie potraktowano jako stronę w sprawie. Choć z działką, na której ma stanąć nowa stacja bezpośrednio graniczą drogi i komenda policji, to stroną może być każdy, czyjego interesu dotyczy postępowanie. Okazało się też, że wniosek o wydanie decyzji złożyła firma, a nie osoba, która miała pełnomocnictwo do reprezentowania PKN Orlen. Dlatego też SKO przychyliło się do wniosku i uchyliło decyzję. Poleciło ponownie przeprowadzić postępowanie, uwzględniając m.in.: wpływ na środowisko, warunki życia i zdrowie ludzi, dobra materialne, zabytki, dostępność do złóż kopalin, wymagany zakres monitoringu.
Jednocześnie zauważono, ze stacja, której dotyczy postępowanie już działa, a planowana modernizacja może tylko poprawić warunki bezpieczeństwa. O tym, że stacja przy ulicy Piłsudskiego jest przestarzała i nie spełnia swej roli nikogo nie trzeba przekonywać. Nie ma tu nawet miejsca dla tankujących samochodów. Na podjeździe mieszczą się dwa-trzy auta. Gdy kolejka jest dłuższa samochody stoją na drodze wojewódzkiej, uniemożliwiając przejazd innym.
PKN Orlen do rozbudowy stacji przymierza się już od kilku lat. Wykupił sąsiedni grunt, zburzył stojący na nim budynek i zapewnił mieszkania jego lokatorom. Budować jednak nie mógł, ze względu na liczne protesty sąsiadów w sprawie rozbudowy stacji. 25 września 2007 roku koncern złożył wniosek o pozwolenie na budowę do miejscowego starostwa. To nie mając formalnych przeszkód 20 dni później wydało stosowne dokumenty. Pojawiły się kolejne skargi: do WSA i wojewody. 13 listopada wojewoda utrzymał w mocy postanowienie starosty. Wojewoda uznał, że starostwo działało zgodnie z prawem i rzetelnie. SKO 17 stycznia nakazało ponownie przeprowadzić postępowanie.