Do tragedii na obozie w Suszku, na którym przebywało 130 harcerzy z Okręgu Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej w Łodzi, doszło w sierpniu 2017 roku. Wskutek nawałnicy zginęło wtedy pięć osób, w tym dwie harcerki w wieku 13 i 14 lat, a 38 uczestników odniosło różnego rodzaju obrażenia.
Prokuratura oskarżyła w tej sprawie Mateusza I., który pełnił funkcję komendanta obozu harcerskiego oraz jego zastępcę - Włodzimierz D. o umyślne narażenie uczestników obozu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz doprowadzenie do nieumyślnego spowodowania śmierci dwóch harcerek i nieumyślnego spowodowania różnego rodzaju obrażeń ciała u kolejnych kilkudziesięciu harcerzy. Według śledczych niewłaściwie zorganizowano sam obóz oraz jego ewakuację w trakcie nawałnicy.
Przypomnijmy, obóz w Suszku koło Chojnic (woj. pomorskie) znalazł się na trasie gwałtownych burz, które przeszły przez północ Polski w nocy z 11 na 12 sierpnia 2017 roku. Łódzkie harcerki – 13-letnia Asia i 14-letnia Olga zostały przygniecione przez drzewo.
Dodajmy, na ławie oskarżonych zasiadł też Andrzej N., były dyrektor zarządzania kryzysowego w Starostwie Powiatowym. Mimo iż otrzymał niepokojący komunikat z IMGW o zagrożeniu wystąpienia silnych wiatrów, nie rozesłał go do gmin na terenie powiatu chojnickiego. Jak tłumaczył zaraz po nawałnicy reporterowi "Pomorskiej", zachował się tak, bo ostrzeżenie dotarło przed 15, kiedy to urzędy gmin kończyły już pracę.
Do tematu będziemy wracać.
