Przyjrzymy się temu problemowi... Puste plastikowe butelki, rzadziej szklane, aluminiowe puszki po piwie i innych napojach płyną swobodnie z nurtem polskich (w tym kujawsko-pomorskich) rzek, kręcą w wirach (w tzw. cofkach) w zatoczkach, zatrzymują na zwalonych przez siły natury drzewach.
Widok jest przykry, czasem wręcz porażający, bo widać z jak ogromnym problemem mamy do czynienia – z tym, że tak wielu ludzi albo świadomie albo odruchowo wyrzuca te śmieci prosto do wody.
Ale nie tylko o widok tu chodzi, bo także o zdrowie wodnych organizmów, ptaków i ostatecznie ludzi...
Wszyscy patrzą na oceany
Problem nie dotyczy więc jedynie oceanów i mórz, na które najczęściej zwracają oczy światowych organizacji ekologicznych.
Trudno się zresztą dziwić, bowiem – jak się szacuje – największa pacyficzna „wyspa” śmieci jest pięciokrotnie większa od terytorium Polski (to ponad 1,5 miliona kilometrów kwadratowych, Polska 322 575 km² ).
To też może Cię zainteresować
Ta wyspa i inne robią się coraz większe i to nie powinno dziwić, skoro każdego roku do oceanów trafia ok. 10- 14 milionów ton plastikowych opakowań. Zwierzęta morskie dławią się tymi odpadami, czasem duszą workami foliowymi i umierają, wchłaniają miktocząsteczki tworzyw rozkładające się w promieniach słońca.
Najnowsze badania naukowców z Muzeum Historii Naturalnej w Londynie zidentyfikowali i nazwali pierwszą odplastikową chorobę, która uśmierca ptaki – to plastikoza (plasticosis). Po spożyciu ostrych kawałków plastiku (które ptaki identyfikują jako pokarm) w przewodzie pokarmowym tych zwierząt powstają rany, deformacje tkanek i blizny, co skutkuje permanentnym stanem zapalnym, większą podatnością na infekcje i ataki pasożytów. Taki stan często kończy się śmiercią.
Co gorsza, naukowcy z różnych ośrodków badawczych wykazali, że cząsteczki mikroplastiku szkodzą ludziom - uszkadzają komórki układu odpornościowego. Naukowcy przypuszczają też, że długotrwałe narażenie na kontakt z mikroplastikiem może być toksyczne dla wszystkich żywych organizmów, w tym również ludzi, powodować stany zapalne, stres oksydacyjny (najprościej mówiąc to spadek zdolnością do szybkiej detoksykacji), a nawet zwiększać ryzyko nowotworu.
Rzeki i ich środowisko także cierpią
Organizacja WWF Polska uświadamia nam: "Rzeka to nie tylko woda płynąca w korycie. To coś znacznie cenniejszego. Rzeka to cały ekosystem, który tej wodzie towarzyszy: rośliny i zwierzęta żyjące w nurcie rzeki i w jej dolinie oraz te, które odwiedzają ją w czasie wędrówek czy tarła. To nasze dziedzictwo, które pilnie potrzebuje wsparcia, bo w złym stanie jest już 99,5 proc. polskich rzek. Im bardziej zdegradowany ludzkim działaniem ekosystem rzeczny, tym mniejsza odporność rzek na różnego rodzaju zanieczyszczenia i katastrofy".
Stan polskich rzek zdecydowanie poprawił się po wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej i funduszom płynącym na inwestycje w gospodarkę wodno-ściekową. Ale w tej materii wciąż trzeba bardzo wiele zrobić.
