Tydzień temu było u niej i jej dzieci niewesoło. Córka ma 6 lat. Syn jest o 3 lata młodszy. - Sama je wychowuję, bo nas ich tata zostawił - opowiada samotna matka. - Na dzieci nie płaci. Zerwał z nami zupełnie kontakt.
Przeczytaj również: Dzieci nie są winne. Ale cierpią. - Jestem tylko sprzątaczką, dlatego żyjemy w biedzie - mówi matka
Same problemy
Kobieta została sama. I z dziećmi, i z problemami. - Jestem tylko sprzątaczką. Miesięcznie dostaję 1300 złotych wypłaty. Za samo mieszkanie płacę jednak prawie 900 złotych, bo przyszła podwyżka. Mała idzie teraz do zerówki. Dostałam listę ze szkoły, co mam córce kupić na zajęcia.
Nie stać jej na połowę tych rzeczy. Z opłatami za mieszkanie nie zalega. Z fakturkami za prąd - jednak tak. - Już prawie tysiąc złotych - mówiła cicho zawstydzona pani Agnieszka. - Wzięłam kredyt na spłatę rachunków, ale bardziej zadłużać się w banku przecież nie mogę.
Rodzice pani Agnieszki w opiece nad smykami pomagają. Finansowo nie mogą. Nie mają z czego. - Już raz przyszli z Enei wyłączyć nam prąd - dodaje samotna matka. - Uprosiłam pracowników, żeby tego nie robili. Zrozumieli.
Skontaktowaliśmy się z Lechem Drzewieckim, rzecznikiem bydgoskiego oddziału firmy Enea Operator. Radził, żeby zadłużona bydgoszczanka napisała wniosek o rozłożenie zaległości na raty. - I to zrobiłam, ale dostałam odpowiedź negatywną. Muszę jednak do 5 września wpłacić blisko 400 złotych, to nie odetną nam prądu - zapowiada pani Agnieszka.
Pomożecie? Pomożemy!
Nasz artykuł o samotnej matce-sprzątaczce spotkał się z szerokim odzewem czytelników i internautów. Zgłosiły się m.in. dwie bydgoszczanki. Obie to Magdaleny. - Jedna kupiła plecak i inne przybory szkolne dla mojej córki - mówi kobieta. - Druga pani Magda podarowała nam używaną odzież.
Zgłosił się też pan Sebastian. Mieszka za granicą. W Polsce będzie dopiero 27 października. - Proszę podać, co jest potrzebne, to wyślę paczkę - napisał.
Czytaj e-wydanie »