To chyba pierwsze tego typu zajęcia w naszym regionie. Pomysł treningu harmonijnych, powolnych ruchów pozytywnie wpływających na poprawę i utrzymanie zdrowie fizycznego i psychicznego, zrodził się pod wpływem opowieści jednej ze studentek. Chęć poprowadzenia ich wyraził wielki miłośnik i znawca tej sztuki Daniel Żurawski. W ciągu tygodnia zebrała się grupa chętnych studentów i tak to się zaczęło...
- Od pierwszych zajęć seniorom bardzo spodobały się te zajęcia. Wiadomo, nie od razu było łatwo, bo wbrew pozorom, niby to lekkie machanie, ale dało się odczuć w barkach, biodrach, nogach - opowiada Maria Milachowska, prezeska Stowarzyszenia "Duże Różowe Słońce".
Nie zraziło to jednak nikogo, tym bardziej że instruktor zwraca uwagę, by dostosywać tempo do indywidualnych możliwości, ale w ostatnią sobotę, gdy spotkali się w ramach Światowego Dnia Tai Chi, wszyscy ćwiczyli w równym tempie. Nawet mają równe koszulki.
Uczestnikom tych spotkań tak się podobają te ćwiczenia, że ćwiczą codziennie w domach przy płycie instruktażowej pana Daniela, bo jak twierdzą, po ćwiczeniach czują się od razu lepiej i zaraz inny wydaje się dzień.
Gdy tylko pogoda pozwoli, swoje treningi przeniosą na trawę na świeżym powietrzu.
- Byliby chętni i spoza uniwersytetu, bo ludzie dzwonią, wypytują, ale zobaczymy, jak to uda się zorganizować. Na razie będziemy trenować do końca czerwca. Być może od października wznowimy zajęcia - rozważa Maria Milachowska.
Z pewnością będą się o starać sami studenci, bo Daniel Żurawski jest tak oddany swojej pasji, że skutecznie zaraził swoją grupę. Świadczyć o tym może fakt, że 81-letnia Genowefa Szlezer jest tak zadowolona z tai chi, że jeszcze ani razu nie opuściła zajęć i zawsze stawia się na nie pierwsza. Sumienna jest też jej rówieśniczka Irena Radajewicz, ale najstarszą uczestniczką treningów przy ul. Jeziornej jest rok starsza od nich Józefa Szmytkowska. Patrząc na nie w trakcie ćwiczeń, nikt by nie dał tym studentkom takiego wieku. Tylko pozazdrościć...
Czytaj e-wydanie »