Przypomnijmy, Dorota S., rzekoma nieboszczka, w porozumieniu z mężem Dariuszem w 2008 r. próbowała wyłudzić wysokie odszkodowanie z polskich firm ubezpieczeniowych.
Sfingowała swoja śmierć, by wyłudzić pieniądze. "Nieboszczka" wciąż na wolnośc
Oszustwo o mały włos udałoby się, ale sprawa wyszła na jaw, bo nie było pochówku z pogrzebem.
Małżonkowie zostali uznani za winnych (Dorota S. dostała dwa lata więzienia, a Dariusz S. trzy lata i trzy miesiące), podobnie jak pomagający im lekarz neurolog Bartosz W. Mimo wyroku Sądu Okręgowego w Słupsku małżonkowie nie siedzą w więzieniu. Dlaczego? Najpierw czekali na pisemne uzasadnienie wyroku. Później była apelacja, a potem wniosek o odroczenie wykonywania wyroku. Sąd Okręgowy w Słupsku nie zgodził się na odroczenie.
Upozorowała własną śmierć. Dostała dwa lata, ale jest na wolności i ma się całkiem dobrze
Małżonkowie S. korzystają jednak z możliwości apelacji i teraz sprawą zajmie się Sąd Apelacyjny w Gdańsku. - Wokandę mamy wyznaczoną na 24 stycznia - mówi Roman Kowalkowski, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.
Dodajmy, że małżonkowie, jeżeli wyrok się uprawomocni, trafią w końcu do więzienia. Nie odsiedzą jednak całego wymiaru karę, bo na jej poczet zaliczono im miesiące spędzone w areszcie zaraz po zatrzymaniu przez policję.
Fikcyjna nieboszczka, jej mąż, lekarz i student przed sądem. Dziś usłyszeli wyrok
Czytaj e-wydanie »